- Zostało wynegocjowane trójstronne porozumienie, które wychodzi naprzeciw naszym oczekiwaniom, żeby desygnować Jose Barroso na szefa nowej Komisji Europejskiej. Nie dokładnie tak, jak chcieliśmy, czyli teraz w lipcu, ale też nie tak późno, jak inni by chcieli, czyli po referendum irlandzkim (zaplanowanym na początek października) - powiedział Saryusz-Wolski.
Trzy frakcje ustaliły, że do głosowania dojdzie na sesji 14-17 września w Strasburgu.
Już w zeszłym tygodniu szwedzkie przewodnictwo w UE ogłosiło, że na skutek presji przeciwników Barroso w PE: socjalistów, liberałów i demokratów (ALDE) oraz Zielonych, decyzja w sprawie zatwierdzenia jego kandydatury nie zapadnie na plenarnej sesji inauguracyjnej 14-16 lipca. Osłabiło to pozycję Barroso oraz zagroziło tym, że pojawią się konkurenci do tej jedynej zgłoszonej dotąd kandydatury na przyszłego szefa KE.
Na ostatnim szczycie UE w czerwcu przywódcy wybrali jednomyślnie Barroso na drugą kadencję, ale potrzebuje on jeszcze aprobaty większości eurodeputowanych. Chadecy z Europejskiej Partii Ludowej (EPL), którzy stanowią w PE największą frakcję polityczną, ale nie mają bezwzględnej większości, naciskali na głosowanie 15 lipca w Strasburgu.
Socjaliści chcieli jednak najpierw zobowiązać Barroso, by w programie pracy KE Barroso uwzględnił więcej postulatów socjalnych i zamiast spieszyć się z poparciem, apelowali o zawarcie z nimi czegoś na kształt kontraktu. Także nowo wybrany szef frakcji ALDE, były premier Belgii Guy Verhofstadt zażądał od ubiegającego się o reelekcję szefa KE szczegółowego programu działania na następne pięć lat, "różniącego się do tego, co było obecnie", oraz "nowej strategii wyjścia z kryzysu".