Rzecznik prokuratury z przygranicznego Görlitz w wywiadzie dla niemieckiej telewizji ARD zapowiedział wczoraj, że kolejne ściąganie plakatów będzie ścigane jako przestępstwo. Zażądali tego neonaziści z NPD.

Przypomnijmy, w zeszłym tygodniu osiem z 400 zawieszonych przez nich plakatów z hasłem „Zatrzymać polską inwazję” ściągnęli działacze polsko-niemieckiego stowarzyszenia Innovations Neiße Region (INR). Od maja bezskutecznie domagali się tego od władz Görlitz.

Frank Gottschlisch, szef INR, zawiadomił śledczych w Görlitz o popełnieniu przestępstwa naruszania praw człowieka i nawoływania do nienawiści. Zerwane plakaty zaniósł jako dowód. Prokuratura bada sprawę. – Ale jej rzecznik już zdążył nas publicznie ostrzec, że to my możemy być ścigani za ściąganie plakatów – mówi Mariusz Klonowski, działacz INR.

Także władze Görlitz w wydanym niedawno oświadczeniu podkreślają, że nie można NPD zakazać głoszenia poglądów politycznych. Co więcej, zareagowały na skargę neonazistów, którym nie spodobały się kontrhasła „Görlitz mówi NPD »nie«” wywieszone w sierpniu przez magistrat i stowarzyszenie mieszkańców Görlitz oburzonych antypolską kampanią. Zdaniem NPD to hasło narusza prawo, bo powołuje się na opinię wszystkich mieszkańców, a tymczasem w ostatnich wyborach neonaziści zdobyli tu nieco ponad 1 proc. głosów. Efekt? Od poniedziałku w mieście wiszą inne kontrhasła: „Mieszkańcy Görlitz – ludźmi otwartymi na świat i przyjaznymi cudzoziemcom”.