Minister oświaty rządu flamandzkiego wywołał burzę zapowiedzią, że dzieci będą się uczyć w szkołach angielskiego zamiast francuskiego, który jest w Belgii językiem urzędowym.
„Nie francuski, ale angielski musi być drugim językiem nauczanym w szkołach Flandrii” – podkreślił Pascal Smet w wywiadzie dla gazety „De Standaard”. Według niego dzieci w całej Unii Europejskiej powinny się uczyć angielskiego jako drugiego języka, ponieważ „staje się on coraz bardziej językiem światowym”. W Belgii obowiązywała tymczasem zawsze zasada, że we francuskojęzycznej Walonii drugim językiem jest holenderski, a w holenderskojęzycznej Flandrii – francuski.
Smet zapowiedział, że wkrótce zostaną wprowadzone do szkół próbne lekcje historii i geografii po angielsku. W Walonii obcojęzyczne lekcje już są prowadzone, ale – zgodnie z belgijskimi zasadami – po holendersku.
Wypowiedzi ministra wywołały falę krytyki ze strony belgijskich polityków. Minister regionalnego rządu Brukseli Brigitte Grouwels wydała oświadczenie, w którym podkreśliła, że dotychczasowe zasady muszą zostać utrzymane. „Flamandzki uczeń, który będzie mówił po francusku, łatwiej się nauczy powszechnie używanego języka, jakim jest hiszpański” – napisała. Wieczorem flamandzki szef rządu Kris Peeters podkreślił, że pomysł Smeta nie ma poparcia gabinetu i że francuski pozostanie drugim językiem we flamandzkich szkołach.