Inżynier, studentka, urzędnik, dziennikarka, poeta...

Zwykli ludzie, którzy powiedzieli: nie. Dzielą ich poglądy polityczne, wiek, wykształcenie, sytuacja rodzinna. Łączy – niezgoda na łamanie przez władze podstawowych swobód obywatelskich.

Publikacja: 19.02.2011 01:00

Red

Dzielą ich poglądy polityczne, wiek, wykształcenie, sytuacja rodzinna. Łączy – niezgoda na łamanie przez władze podstawowych swobód obywatelskich. Działając w różnych organizacjach, często spierali się ze sobą, a nawet nawzajem obrażali. Dziś jednak mają ten sam status – wrogów rządu oskarżonych o wywołanie zamieszek zagrożonych karami długoletniego więzienia. Dla wielu z nich represje to nic nowego: siedzieli już w więzieniach, byli zsyłani do kolonii karnych. Kolejny areszt to jednak dla każdego nowy osobisty dramat, tym bardziej bolesny, że dotyka również bliskich osób – małżonków, dzieci, rodziców. Są wśród nich osoby, którym działalność na rzecz demokracji i praw człowieka już zrujnowała karierę i życie prywatne. W wypowiedziach innych można dostrzec, jak bardzo się tego boją. Poświęcili życie rodzinne i zawodowe dla uniwersalnych wartości. Nie pozwólmy, by zostali zapomniani.

[srodtytul]Alaksandr Arastowicz[/srodtytul]

[i]„Choruję na cukrzycę. Po zatrzymaniu nie miałem lekarstw”[/i]

Inżynier, socjaldemokrata, były mąż zaufania kandydatów na prezydenta Mikoły Statkiewicza i Andreja Sannikaua. Obecnie znajduje się w areszcie śledczym KGB. Ma 59 lat, jest żonaty, ma córkę i syna. Kiedy w nocy z 19 na 20 grudnia zeszłego roku został zatrzymany, najbliżsi przez kilka dni nic nie wiedzieli o jego losie. W rezultacie dopiero trzeciego dnia chory na cukrzycę opozycjonista otrzymał niezbędne lekarstwa. – Aleś jest odważny. Pewnie prowadziłby teraz głodówkę na znak protestu przeciwko niesprawiedliwości, ale z jego cukrzycą taki krok w więzieniu byłby równy samobójstwu – mówi jego żona Lubou Arastowicz.

[srodtytul]Dźmitry Bandarenka[/srodtytul]

[i]„Gdy zamknęli moje radio, zacząłem bronić praw człowieka”[/i]

Jeden z koordynatorów inicjatywy Europejska Białoruś i Karty 97. Przebywa w areszcie śledczym KGB, oskarżony o inspirowanie zamieszek z 19 grudnia ubiegłego roku. Ma 38 lat, ukończył Instytut Wychowania Fizycznego w Mińsku. Był dyrektorem handlowym Radia 101,2 FM, które władze zamknęły w 1996 r. Od tego czasu zajmuje się obroną praw człowieka. Kilka razy pobito go podczas manifestacji, ale nie dał się zastraszyć. – To bezkompromisowy wojownik. Nie poddaje się nawet w murach aresztu, tam też żąda poszanowania jego praw – podkreślają jego znajomi. Żona mówi: – Jest jak czołg. Wiem to najlepiej, żyjemy razem 30 lat.

[srodtytul]Iryna Chalip[/srodtytul]

[i]„Łukaszenko mówi o mnie: Nie ma co nad nią lamentować”[/i]

Dziennikarka, laureatka prestiżowych nagród międzynarodowych. Żona kandydata na prezydenta Andreja Sannikaua i matka trzyletniego Dańki. Została zatrzymana w nocy z 19 na 20 grudnia, kiedy odwoziła z demonstracji męża, pobitego, z połamanymi nogami. Prezydent Łukaszenko często ją atakuje: „Nie ma co nad nią lamentować. Co z niej za matka?! Przecież cały czas siedziała w Moskwie”. Działacz opozycji Cimafiej Dranczuk mówi: – Irynie jest chyba najtrudniej. Jej okaleczony mąż znajduje się w katowni, synka niemal jej odebrano, Łukaszenko oczernia ją przed całym krajem. Ona jest dla nas teraz białoruską Joanną d’Arc.

[srodtytul]Alaksandr Fiaduta[/srodtytul]

[i]„Pomagałem Łukaszence, ale przejrzałem na oczy”[/i]

Były ideolog Aleksandra Łukaszenki, który zerwał z reżimem. Według wielu osób ten literaturoznawca i politolog walnie przyczynił się do zdobycia władzy przez byłego dyrektora sowchozu z Mohylewszczyzny. Już po roku zorientował się jednak, że Łukaszenko buduje dyktaturę, i w atmosferze skandalu przeszedł do opozycji. Reżim oskarżał go, że dostaje pieniądze z Zachodu. Został aresztowany 20 grudnia 2010 roku.

– Przyszli i powywracali wszystko do góry nogami. Szukali jakichś pieniędzy, a naszych kanap strach nawet dotknąć, bo się rozwalają! Dolarami u nas nie pachnie, już prędzej książkami – mówi jego żona Maryna.

[srodtytul]Uładzimir Kobiec[/srodtytul]

[i]„Nie będę pracował dla dyktatury”[/i]

Szef sztabu wyborczego Andreja Sannikaua, zatrzymany 21 grudnia za „organizowanie masowych zamieszek”. 27 stycznia zwolniono go z aresztu, ale z zakazem opuszczania kraju. Więzienie mocno odbiło się na jego stanie zdrowia: pogorszył mu się wzrok, z powodu zimna w celi zachorował na zapalenie oskrzeli. Kobiec, absolwent Akademii Zarządzania przy Administracji Prezydenta, pracował kiedyś w Ministerstwie Ochrony Zasobów Naturalnych. W 1999 roku odszedł. – Nie mam ochoty pracować dla państwa, które jest dyktaturą – powiedział. Dwa lata później był jednym z założycieli opozycyjnego ruchu młodzieżowego Żubr.

[srodtytul]Ryhor Kastusiou[/srodtytul]

[i]„Skala przemocy państwa przekroczyła granice rozsądku”[/i]

Wiceszef Białoruskiego Frontu Narodowego, inżynier mechanik. Oskarżony o organizowanie zamieszek 19 grudnia. – W Europie Białorusini praktycznie jako jedyni zrezygnowali ze swojego języka – mówi. Marzy o powtórce „wariantu norweskiego”. – 100 lat temu z norweskim było jeszcze gorzej niż teraz z białoruskim. Ale wraz z odrodzeniem idei państwowości język odżył – podkreśla. 6 stycznia Kastusiou zwrócił się do metropolity Filareta z apelem o obronę uczestników grudniowych protestów. – Skala przemocy państwa wobec obywateli przekroczyła granice rozsądku – podkreślał. Apel pozostał bez odpowiedzi.

[srodtytul]Anatol Lebiedźka[/srodtytul]

[i]„Codziennie w więziennej zupie znajduję listek laurowy”[/i]

Historyk, szef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej już drugi miesiąc siedzi w areszcie. Telewizje pokazywały jego przyjaciela, byłego kandydata na prezydenta Jarosława Romańczuka, który z przybitą miną potępiał działania opozycji. Romańczuka okrzyknięto tchórzem i zdrajcą. Tylko garstka osób wie, że wygłosił ten komentarz, by ratować przyjaciela. Zagrożono, że Lebiedźka poniesie „tragiczne konsekwencje”, jeśli Romańczuk odmówi. W liście do rodziny Lebiedźka napisał z więzienia: „Z adwokatem nie mam kontaktu od zeszłego roku. Ale za to codziennie znajduję w zupie listek laurowy. To znaczy, że ktoś o mnie pamięta!”.

[srodtytul]Siarhiej Marcaleu[/srodtytul]

[i]„Po głodówce trafiłem na oddział intensywnej terapii”[/i]

Ma 33 lata, jest politologiem i działaczem Centrum Praw Człowieka. W 1997 r. stanął na czele socjaldemokratycznej Maładoj Hramady, rozpoczynając walkę z rządami Łukaszenki. Jako jeden z pierwszych prowadził w areszcie strajk głodowy, w efekcie którego trafił na oddział intensywnej terapii. W ostatnich wyborach był szefem sztabu Mikoły Statkiewicza. Aresztowany w nocy 23 grudnia. – Kiedy weszłam do jego mieszkania po rewizji, tylko westchnęłam – mówi babcia Siarhieja, Zoja Fiodarauna. – Wszystko walało się po podłodze, stosy książek przemieszane z ubraniami i półkami, wszystko na jednej kupie.

[srodtytul]Aleś Michalewicz[/srodtytul]

[i]„Córka nie może znieść mojej nieobecności”[/i]

Jego aresztowanie było zagadką. Jako kandydat na prezydenta Białorusi prezentował ugodowe stanowisko, nie wzywał do protestów po ogłoszeniu wyników wyborów. Na manifestacji pojawił się w ostatniej chwili, żeby pomóc w transportowaniu rannych do szpitali. Zatrzymano go następnego dnia. Start w wyborach nie był dla Alesia łatwy: jego żona Milana oczekiwała drugiego dziecka, miała problemy zdrowotne i trzy miesiące spędziła w szpitalach. Aleś musiał się zajmować dziewięcioletnią Lesią. Starsza córka ma teraz z ojcem szczególną więź. W Boże Narodzenie nie chciała ubierać choinki. – Ja nie chcę świąt bez taty! – płakała.

[srodtytul]Uładzimir Nieklajeu [/srodtytul]

[i]„Czy mogliście, idąc tutaj, spodziewać się tego poranka?”[/i]

Poeta, którego obłożono anatemą. Jego wiersze wyrzucono z podręczników, przestano puszczać piosenki, do których napisał słowa. Jak mówił, “wypchnięto go do polityki”, do której się nie wybierał. W wyborach zdobył wielkie poparcie, uzyskując prawdopodobnie liczbę głosów niezbędną do przejścia do drugiej tury. 19 grudnia wyruszył ze współpracownikami na manifestację. Przeszli 50 metrów. Nagle huk – pod nogami eksplodują granaty błyskowe, atakują ludzie w czerni. Nieklajeu trafia do szpitala z urazem czaszki. Stamtąd wywiozą go do aresztu. W wierszu z 1987 roku pisał: “Czy mogliście, idąc tutaj, spodziewać się tego poranka?”.

[srodtytul]Nasta Pałłażanka[/srodtytul]

[i]„Przyślijcie mi do aresztu kosmetyki i farbę do włosów”[/i]

Wiceprzewodnicząca organizacji Młody Front ma 21 lat i jest najmłodszą spośród osób oskarżonych o organizowanie zamieszek. Z powodu działalności opozycyjnej miała kłopoty już w szkole średniej. Dyrektor zmuszał nauczycieli do stawiania jej złych ocen. Rodzina szukała dla niej innej szkoły, ale nie było to łatwe. Zgodził się dopiero dyrektor szkoły nr 37. Po jej ukończeniu Nasta dostała się na uniwersytet w Wilnie. W liście z aresztu do rodziny pisze, że czuje się jak w sanatorium i dużo je. Zgodnie z prośbą przesłano jej do celi kosmetyki i farbę do włosów. – Dlaczego nie ma pan krawata? – zapytała kiedyś przesłuchującego ją oficera KGB.

[srodtytul]Natalia Radzina[/srodtytul]

[i]„Bili mnie po głowie, o mało nie zabili”[/i]

Redaktor strony internetowej [link=http://www.charter97.org]www.charter97.org[/link]. W styczniu Reporterzy bez Granic nominowali ją do nagrody Netizen Prize przyznawanej dziennikarzom najbardziej zasłużonym w walce o wolność słowa w Internecie. Choć otrzymywała tajemnicze pogróżki, nie dała się zastraszyć. 19 grudnia przyszła na manifestację na placu Niepodległości. Tam zaatakowali ją agenci bezpieki. – Bili mnie po głowie. Gdyby nie wyciągnięto mnie spod ich butów, zabiliby mnie – mówiła. W nocy zdążyła jeszcze opublikować krótką informację w Internecie. O piątej rano została aresztowana. W celi zaczęła jej cieknąć z uszu krew.

[srodtytul]Andrej Sannikau[/srodtytul]

[i]„Teraz już się nie cofnę, bez względu na to, co się zdarzy”[/i]

Prawicowiec i narodowiec o liberalnych poglądach gospodarczych, kandydat na prezydenta Białorusi w grudniowych wyborach. W czasach sowieckich pracował w dyplomacji i mieszkał za granicą. Po upadku komunizmu wrócił do centrali MSZ. Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku zrezygnował z kariery i zajął się obroną praw człowieka. – Prawie całe życie byłem urzędnikiem, a nie aktywistą ulicznym. Po przejściu do opozycji musiałem więc pokonywać pewne przeszkody, uświadamiać sobie potrzebę akcji protestacyjnych – podkreślał. Właśnie po takiej akcji został zatrzymany i uwięziony. – Teraz już się nie cofnę, bez względu na to, co się zdarzy – mówi.

[srodtytul]Pawał Siewiaryniec[/srodtytul]

[i]„Rąbałem drewno razem z kryminalistami”[/i]

Pisarz, laureat nagrody literackiej białoruskiego Pen Clubu. Współzałożyciel Białoruskiej Demokracji Chrześcijańskiej i wielu innych inicjatyw opozycyjnych. Dziennikarka Wołha Ancypowicz pamięta, jak wychodził w 1999 roku z więzienia. – Ktoś dał mu dwa serki czekoladowe. Ucieszył się jak dziecko! – mówi. W 2005 roku skazano go na dwa lata prac przymusowych w odległym zakątku Białorusi. Rąbał drewno razem z kryminalistami. Wszyscy pili, żeby zapomnieć o swym losie. Pawał wolał pisać do gazety „Nasza Niwa”. Gdy wrócił do domu, znów podjął działalność w opozycji. Niedawne 35. urodziny obchodził w areszcie śledczym KGB.

[srodtytul]Mikoła Statkiewicz[/srodtytul]

[i]„Przepraszam, tato, że nie ma mnie na Twoich urodzinach”[/i]

Godzinami może opowiadać o swoich przodkach – rycerzach rodu Kościesza, znanego już w XV wieku. Idąc w ich ślady, został żołnierzem. Studiował na uczelni wojskowej, potem służył za kołem polarnym. W 1995 roku został liderem socjaldemokratycznej Narodnoj Hramady. Wielokrotne aresztowania i roboty przymusowe zrujnowały mu życie rodzinne. Rozstał się z żoną, a córki, które nie mogły znaleźć pracy na Białorusi, wyemigrowały do Niemiec. Pozostał mu tylko 84-letni ojciec Wiktar. Na urodziny dostał kartkę od syna z aresztu: „Przepraszam, drogi tato, że tego dnia nie ma mnie z Tobą. Dbaj o siebie, jedz więcej owoców i warzyw”.

[srodtytul]Siarhiej Waźniak[/srodtytul]

[i]„Przekaż Lenie, że boję się ją stracić”[/i]

Redaktor naczelny gazety „Towarzysz“, działacz lewicowej partii Sprawiedliwy Świat. Zatrzymany 20 grudnia, jest przetrzymywany w celi aresztu śledczego KGB w Mińsku. Białoruska telewizja publiczna przedstawia go jako jednego z czołowych prowodyrów masowych zamieszek w Miń- sku. Represje to dla niego nie pierwszyzna. Kiedyś żona Lena przysłała mu do więzienia koszulkę z hasłem opozycyjnej kampanii „Trzymaj się prawdy!“, w której paradował potem w celi. Z aresztu KGB napisał do siostry: „Przekaż Lenie, że bardzo ją kocham. Nie wiem, ile czasu tu spędzę, ale bardzo, bardzo boję się ją stracić. Przekaż jej te słowa“.

Dzielą ich poglądy polityczne, wiek, wykształcenie, sytuacja rodzinna. Łączy – niezgoda na łamanie przez władze podstawowych swobód obywatelskich. Działając w różnych organizacjach, często spierali się ze sobą, a nawet nawzajem obrażali. Dziś jednak mają ten sam status – wrogów rządu oskarżonych o wywołanie zamieszek zagrożonych karami długoletniego więzienia. Dla wielu z nich represje to nic nowego: siedzieli już w więzieniach, byli zsyłani do kolonii karnych. Kolejny areszt to jednak dla każdego nowy osobisty dramat, tym bardziej bolesny, że dotyka również bliskich osób – małżonków, dzieci, rodziców. Są wśród nich osoby, którym działalność na rzecz demokracji i praw człowieka już zrujnowała karierę i życie prywatne. W wypowiedziach innych można dostrzec, jak bardzo się tego boją. Poświęcili życie rodzinne i zawodowe dla uniwersalnych wartości. Nie pozwólmy, by zostali zapomniani.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021