Reporter ukryty w schowku

Joe Biden słynie z wielkiej liczby gaf. Zdaniem komentatorów nawet ten doświadczony demokratyczny polityk nie wpadłby jednak na tak głupi pomysł jak jego asystenci.

Publikacja: 28.03.2011 20:46

Joe Biden

Joe Biden

Foto: AFP

Korespondencja z Waszyngtonu

Do incydentu doszło w zeszłym tygodniu, gdy zastępca Baracka Obamy przyleciał na Florydę. Wspierał tam zbiórkę pieniędzy na kampanię demokratycznego senatora Billa Nelsona. Do willi przedsiębiorcy budowlanego Alana Ginsburga przyszło 150 osób, które w zamian za czek na 500 dolarów (ok. 1400 zł) mogły na żywo posłuchać przemówienia wiceprezydenta.

Według wpływowego portalu Politico impreza była bardzo ważna, bo jeśli Nelson przegra wybory w 2012 roku, ze zwycięstwem na Florydzie mogą się też pożegnać Obama i Biden. Gdy w willi pojawił się jedyny akredytowany na to wydarzenie dziennikarz – doświadczony lokalny reporter Scott Powers – ludzie wiceprezydenta zakazali mu jednak rozmów z gośćmi i kazali czekać na przemówienie wiceprezydenta w małym zagraconym składziku gospodarczym. Aby dziennikarz nie wymknął się na wolność, jeden z asystentów Bidena cały czas pilnował drzwi. – Gdy tylko wychylałem głowę, słyszałem: jeszcze nie. Powiemy ci, kiedy możesz wyjść – wspomina reporter „Orlando Sentinel".

Powers, sącząc z butelki wodę, słuchał więc tylko odgłosów konsumpcji rozmaitych smakołyków. W końcu po godzinie i 15 minutach wypuszczono go z  „tymczasowego więzienia" (jak określiła komórkę redakcja „Orlando Sentinel"). Po przemowach Joe Bidena i senatora Nelsona znów trafił jednak do  schowka, gdzie musiał czekać aż do odjazdu kolumny z wiceprezydentem.

Sprawa trafiła na czołówki gazet. „Wolność prasy? Nie, gdy jesteś zamknięty w schowku" – pisał „New York Post". – Po  pierwsze, błędem było zakazanie mi rozmowy z gośćmi. Po drugie, miejsce, w którym mnie trzymano, było nieodpowiednie i poniżające – opowiadał innym reporterom Scott Powers.

Biden znów znalazł się więc w tarapatach, bo Biały Dom oficjalnie przekonuje, że administracja Obamy jest najbardziej otwartą i przejrzystą w historii. Rzeczniczka wiceprezydenta przeprosiła reportera, tłumacząc „błąd" brakiem doświadczenia jednego z pracowników. Dziennikarz przeprosiny przyjął i stwierdził, że nie wniesie pozwu o „bezprawne uwięzienie". Konserwatywny „American Thinker" zauważył zaś, że gdyby podobny incydent przytrafił się za czasów Dicka Cheneya, to gazety na pierwszych stronach rozpisywałyby się o „ataku na  wolność prasy".

Korespondencja z Waszyngtonu

Do incydentu doszło w zeszłym tygodniu, gdy zastępca Baracka Obamy przyleciał na Florydę. Wspierał tam zbiórkę pieniędzy na kampanię demokratycznego senatora Billa Nelsona. Do willi przedsiębiorcy budowlanego Alana Ginsburga przyszło 150 osób, które w zamian za czek na 500 dolarów (ok. 1400 zł) mogły na żywo posłuchać przemówienia wiceprezydenta.

Pozostało 83% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021