Bundestag wycofał się z wcześniejszych ustaleń i wprowadził do projektu uchwały z okazji 20-lecia polsko-niemieckiego traktatu o współpracy i dobrym sąsiedztwie pasus dotyczący wypędzonych. Jest w nim mowa o zaangażowaniu wypędzonych w „pielęgnowaniu wspólnego dziedzictwa kulturowego i nawiązywaniu kontaktów z Polską". W początkowej wersji uchwały o wypędzonych nie było ani słowa. Zmiana nastąpiła pod wpływem protestów środowiska Eriki Steinbach w CDU. – To cena kompromisu – tłumaczy nam jeden z deputowanych.
W uchwale uwzględniono także postulat niemieckiej Polonii i uzupełniono sformułowanie dotyczące obecności w Niemczech obywateli niemieckich polskiego pochodzenia, wymieniając Konwent Organizacji Polonijnych i Związek Polaków w Niemczech Rodło. Uchwała ma zostać przyjęta w piątek i jest jednym z ważnych elementów przygotowań do obchodów rocznicy traktatu. Uhonorowanie w niej wypędzonych zostało jednak odebrane jako poważny zgrzyt w całości przygotowań.
Tym większy, że niemiecka Polonia zapowiedziała, iż nie ma zamiaru blokować polsko-niemieckiego porozumienia kończącego zasadniczy etap obrad tzw. okrągłego stołu. I to pomimo że nie powiodły się próby przekonania Niemców do przywrócenia części Polonii statusu mniejszości narodowej posiadanego przed II wojną światową. – Zamierzamy przenieść tę sprawę na forum Parlamentu Europejskiego i na wokandę sądów – mówi Marek Wójcicki, przewodniczący Związku Polaków w Niemczech Rodło.
Jest to licząca kilkuset członków organizacja polonijna uchodząca za spadkobierczynię przedwojennego Związku Polaków. Rodło domaga się 350 mln euro odszkodowań od niemieckiego rządu za skonfiskowany majątek przedwojennej organizacji w postaci nieruchomości i banków. – Mamy już kancelarię prawniczą, która będzie nas reprezentować, i spodziewamy się pomocy w finansowaniu kosztów procesów ze strony Wspólnoty Polskiej – mówi Wójcicki.
To jednak sprawa dalszej przyszłości. Na razie niemiecka Polonia koncentruje się na negocjacjach okrągłego stołu.