53-letni Lai Changxin jest podejrzany o kierowanie gangiem odpowiadającym za największy szmugiel w historii Chin. W Kanadzie odmówiono mu statusu uchodźcy, ale władze nie chciały go deportować do kraju, gdzie praktykuje się tortury i karę śmierci.

Sprawa stała się przyczyną poważnego kryzysu w relacjach chińsko- kanadyjskich. Pekin przy każdej okazji domagał się wydania podejrzanego. Przełomem okazało się zapewnienie chińskich władz, że Lai nie zostanie skazany na śmierć. Miesiąc temu kanadyjski sąd uznał, że deportacja jest zgodna z prawem. Sąd federalny w Ottawie podtrzymał teraz tamtą decyzję. – Lai jest zwykłym kryminalistą i kanadyjskie władze nie powinny go chronić – uznał sędzia Michel Shore. Organizacja, którą w nadmorskim mieście Xiamen miał kierować Lai, przemycała do Chin m.in. całe tankowce ropy naftowej i ogromne ilości luksusowych samochodów. Skorumpowała setki urzędników partyjnych, policjantów, celników i bankierów. Śledztwo długo blokowały lokalne władze i policja.

Gang rozbito, dopiero gdy z Pekinu do Xiamen wysłano 1000 funkcjonariuszy. Lai został ostrzeżony i zbiegł do Kanady. Zostawił nieukończony drapacz chmur, drużynę piłkarską i pochodzące z przemytu dobra warte ponad 5 mld dolarów. W związku z aferą 14 osób skazano na śmierć.