Mimo naszego wkładu pracy nie mogę powiedzieć, że Europa jest bardziej zjednoczona niż 6 miesięcy temu, że zażegnaliśmy kryzys, Wręcz przeciwnie i musimy to sobie powiedzieć otwarcie: stoimy na rozdrożu. Szukając metod rozwiązania: czy pójdziemy droga wspólnotową, czy droga egoizmów państwowych, szukając ratunku dla każdego z osobna i traktując wspólnotę jak balast - mówił premier
Prawdziwe źródła kryzysu to nie instytucje wspólnotowe. Kryzys pokazał, że jest odwrotnie. Kryzys żywi się zagrożeniem rozpadu wspólnoty. Zbyt wielu polityków chce nas przekonać, że sposobem na wyjście z kryzysu jest odejście od wspólnotowych działań - zapewniał Tusk. - Kiedy słyszę nacechowane dumą stwierdzenia, że Wielka Brytania znów stała się wyspą, to przyznam, że nie rozumiem tej satysfakcji. Nie możemy się cieszyć z tego, że na naszych oczach rośnie dystans między państwami członkowskimi.
Europa potrzebuje wspólnego rachunku sumienia i wspólnej odpowiedzialności za przyszłość. Źródłem kryzysu są naruszenia naszych wspólnych zobowiązań. I to nie są naruszenia najświeższej daty. Niech każdy zastanowi się, kiedy zaczął łamać postanowienia z Maastricht, kiedy z Schengen - apelował polski premier.
Polską prezydencję chcę zakończyć apelem do wszystkich przywódców Europy, by szukali skutecznych metod integracji, opowiedzieli się za wspólną odpowiedzialnością przeciw egoistycznym działaniom i wykluczeniom. kryzys okazał się testem na sprawność wspólnoty i pokazał, że brakuje fundamentu - zaufania do instytucji, jakie powołaliśmy. A przywództwo powinno być oparte właśnie na tych instytucjach.
Potrzebujemy dyskusji na temat ładu publicznego Europy. Kiedy jest nam wygodnie - omijamy zasady traktatu. Hasło naszej prezydencji - więcej Europy w Europie - ma swoje uzasadnienie polityczne. Europa po kryzysie nie będzie taka sama jak przedtem. I dlatego Parlament Europejski powinien stać się nowoczesną konstytuantą nowej Europy. Zróbmy wszystko, by nie była ona podzielona - zakończył Donald Tusk.