Paryż przypuścił serię bezprecedensowych ataków na Londyn. Ofensywa zaczęła już wykraczać poza zwykłe dyplomatyczne i polityczne tarcia. Szef francuskiego banku centralnego Christian Noyer wezwał w czwartek do obniżenia Brytyjczykom wiarygodności kredytowej. Mimo fali oburzenia na Wyspach niezrażony francuski minister finansów Francois Baroin ogłosił w piątek, że sytuacja gospodarcza Wielkiej Brytanii jest gorsza niż Francji.
Brytyjscy eksperci podkreślają, że to nieprawda. Ich zdaniem Paryż próbuje kosztem Londynu odwrócić uwagę od własnych kłopotów.
– Już dawno tak nie zaiskrzyło między obu krajami. To już poważny kryzys – mówi "Rz" Sheila Tremlett, historyczka z King's College.
Konflikt rozgorzał jeszcze w październiku, kiedy David Cameron skrytykował francuskie pomysły ratowania wspólnej waluty. Prezydent Francji kazał się "zamknąć" brytyjskiemu przywódcy. "Mówisz, że nie nienawidzisz euro, a masz czelność wtrącać się w nasze spotkania" – miał powiedzieć Nicolas Sarkozy do Camerona. Dwa miesiące później Cameron zawetował plan zacieśnienia współpracy finansowej krajów UE.
Francuska gra
Na szczycie przyjęto jednak plan, który od początku forsowała Francja: kraje strefy euro mają zacieśnić współpracę na podstawie umów międzyrządowych, a reszta państw może do nich dołączyć. "David Cameron był uparty jak dziecko. Ale dobrze manewrowałem. W sumie pucz się udał" – powiedział prezydent Sarkozy cytowany przez francuskie media.