Wczoraj w Kijowie nie doszło do parafowania układu stowarzyszeniowego Ukraina – UE. Ale zarówno prezydent Wiktor Janukowycz, jak i unijni politycy: szefowie Rady UE Herman Van Rompuy i Komisji Europejskiej José Manuel Barroso, podkreślali, że rozmowy w sprawie układu zostały zakończone. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Polscy politycy i dyplomaci chcą, by układ został parafowany do końca roku, czyli w tym albo w przyszłym tygodniu. Czy to realne?
– Oficjalne ogłoszenie zakończenia negocjacji to warunek parafowania. Decyzja polityczna została podjęta. Trzeba przekonać Komisję Europejską i Radę, by nie robiły problemu w kwestii terminu – mówi „Rz" eurodeputowany Paweł Zalewski (PO).
Otoczenie ukraińskiego prezydenta twierdzi, że umowa zostanie parafowana w najbliższym czasie. Szef administracji Janukowycza Serhij Lowoczkin wymieniał grudzień, styczeń, luty i przekonywał, że „wszystko zależy od biurokratycznej machiny, która przygotowuje tekst". Zdaniem byłego szefa ukraińskiej dyplomacji Wołodymyra Ohryzki parafowanie może nastąpić w ciągu kilku tygodni. – Strony uzgodniły treść umowy. Jej parafowanie może nastąpić prędko, choć oczywiście z podpisaniem trzeba będzie zaczekać. Ukraina otrzymała czytelny sygnał od UE: do złożenia podpisów potwierdzających układ (po ratyfikacji przez kraje UE – red.) dojdzie wówczas, gdy kraj powróci do wartości, o których mówili w Kijowie europejscy przywódcy – mówi „Rz" Ohryzko.
Były minister uważa, że Polska zrobiła dla Ukrainy maksimum tego, co było możliwe. – Teraz ważne, by Warszawa nie stała się obserwatorem, lecz pozostała adwokatem Ukrainy w Europie i lobbowała na rzecz jej interesów w UE – dodaje Ohryzko. Według informacji „Rz" tak właśnie się dzieje. Pytanie tylko, czy te działania wystarczą.
Negatywny scenariusz rysuje szef Instytutu Strategii Globalnych w Kijowie Wadym Karasiow. Jego zdaniem kluczowy dla przyszłości Ukrainy dokument nie zostanie parafowany do końca 2012 roku. – Dania nie będzie się zajmowała tą sprawą, Niemcy i Francja też nie. Stosunki Ukrainy z UE zatrzymają się w miejscu – przekonuje „Rz". Podkreśla, że w październiku 2012 roku na Ukrainie odbędą się wybory parlamentarne i wiele będzie zależało od ich wyniku. Pytany, co może zrobić Warszawa dla Kijowa, odpowiada: – Nic więcej.