Prezydent Mahmud Ahmadineżad w ostatnią sobotę zapowiadał, że za kilka dni świat dowie się o przełomie w irańskim programie jądrowym. Wczoraj kurtyna poszła w górę. Iran ujawnił, że ma nowe wirówki do wzbogacania uranu. Wyprodukował też pręty paliwowe do badawczego reaktora nuklearnego. Irańska telewizja na żywo pokazała, jak Ahmadineżad osobiście pomaga ładować paliwo do reaktora.
Jeszcze w starych wirówkach irańscy naukowcy byli w stanie wzbogacić uran do poziomu 3,5 procent – wystarczającego, aby zasilać elektrownię nuklearną. Na tym jednak nie poprzestali. W 2010 roku władze ogłosiły, że będą wzbogacać uran do poziomu 20 procent, aby otrzymać izotopy wykorzystywane w medycynie, a także paliwo do reaktora badawczego w ośrodku nuklearnym Natanz. Wzbogacenie paliwa do tego poziomu oznacza przekroczenie technologicznego progu, który umożliwia uzyskanie uranu 90-procentowego potrzebnego do produkcji broni nuklearnej.
Bomba za rok
– Irańczycy świętują rocznicę swojej rewolucji. Często przy tej okazji chwalą się swoimi wielkimi osiągnięciami. Wiele ogłaszanych wcześniej sukcesów okazywało się jednak nie do końca prawdziwymi. Tak może być i tym razem – mówi „Rz" dr Patrick Clawson, dyrektor Waszyngtońskiego Instytutu Polityki Bliskowschodniej i redaktor „Middle East Quarterly".
Ale wielu ekspertów widzi powody do niepokoju. – To istotne osiągnięcie technologiczne. Wzbogacony do 20 procent uran może być używany zarówno w energetyce pokojowej, jak i po dalszym wzbogaceniu do produkcji bomby atomowej – wyjaśnia „Rz" dr Ephraim Asculai, ekspert izraelskiego Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Narodowym (INSS), który pracował m.in. w Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
Jego zdaniem przy takim stopniu zaawansowania programu atomowego Iran na budowę pierwszego ładunku nuklearnego potrzebowałby jeszcze około 12 miesięcy.