Wielka Brytania, mimo iż jest w trakcie procesu opuszczania UE, będzie musiała zorganizować wybory do PE, jeśli na zaczynającym się 10 kwietnia szczycie UE dojdzie do kolejnego przełożenia daty brexitu.
Wybory do PE odbyłyby się w Wielkiej Brytanii 23 maja.
Sondaż Hanbury Strategy wskazuje, że Partia Pracy uzyskałaby w nich 37,8 proc. głosów, a torysi Theresy May - 23 proc. Aż 10,3 proc. głosów uzyskałaby Partia Brexitu, a 8,1 proc. - Liberalni Demokraci. Na Partię Niepodległości Zjednoczonego Królestwa głosowałoby 7,5 proc. wyborców. Szkocka Partia Narodowa uzyskałaby 4,1 proc. głosów, a Zieloni - 4 proc. Gdyby niezrzeszeni w Izbie Gmin posłowie wystartowali pod szyldem Change UK - zdobyliby 4,1 proc. głosów.
Inaczej wyniki układają się, gdy ankietowanych pytano o głosowanie w wyborach do Izby Gmin - w nich torysi mogliby liczyć na 31,3 proc. głosów, a Partia Pracy - na 39,9 proc.
W wyborach do PE z pewnością wzięłoby udział 37,8 proc. zwolenników wyjścia Wielkiej Brytanii z UE i 46,9 proc. przeciwników brexitu. 18 proc. zwolenników brexitu raczej na pewno nie zagłosowałoby w wyborach - w przypadku przeciwników odsetek ten wynosi zaledwie 6,4 proc.