Były szef Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski to na razie jedyny polityk, który dostał zarzuty w tajnym śledztwie dotyczącym więzień CIA w Polsce. Miał brać udział w zorganizowaniu na Mazurach ośrodka, w którym CIA w latach 2002 – 2003 przetrzymywała jeńców podejrzewanych o terroryzm. Mieli być torturowani.
– Sprawa dotyczy najwyższego bezpieczeństwa państwa – mówi krótko Siemiątkowski i odmawia komentarzy.
Informacja o zarzutach dla byłego szefa AW wywołała falę spekulacji na temat, kto następny je usłyszy i jakie są szanse postawienia polityków przed Trybunałem Stanu.
Według nieoficjalnych informacji śledczy mieli zebrać dowody pozwalające postawić przed Trybunałem byłego premiera Leszka Millera. Jednak wątpliwe, by to się udało – w Sejmie taka inicjatywa nie uzyska poparcia. – Zdecyduje rządząca większość, gdyby wniosek się pojawił – mówi Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski. Ale jego zdaniem poparcia opozycji też nie należy się spodziewać. – Jeśli więzienia istniały, musieli o tym wiedzieć kolejni szefowie rządu. Nie będzie woli, by sprawa zakończyła się oskarżeniem.
Z kolei Jerzy Kozdroń (PO), wiceszef Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, stwierdza: – Nie widzę podstaw, by stawiać polityków przed TS. – Najpierw prokurator generalny musiałby przedstawić dowody, że były premier czy prezydent wiedzieli o więzieniach CIA i godzili się na nie. Wierzę zapewnieniom Millera, że o tym nie wiedział.