Kraje Europy Środkowej próbowały wczoraj przekonać chińskiego przywódcę, że mają wystarczający potencjał gospodarczy i polityczny, by się stać kluczowym partnerem dla Chin. Na Zamku Królewskim w Warszawie z premierem Wenem Jiabao spotkali się szefowie rządów i wicepremierzy 16 państw zamieszkiwanych w sumie przez 120 milionów ludzi.
– Kraje Europy Środkowej powinny stać się naturalnym partnerem dla Chin – przekonywał premier Donald Tusk, który był gospodarzem szczytu.
Do tej pory Chiny poważnie traktowały tylko dużych graczy, przede wszystkim USA i Unię Europejską. Problemy z dogadywaniem się z UE w sprawach gospodarczych spowodowały jednak, że władze w Pekinie szukają nowych możliwości współpracy. To spora szansa dla Europy Środkowej, która do tej pory praktycznie nie istniała w chińskiej strategii inwestycyjnej.
– Dotychczas najważniejszym partnerem Chin w UE były Niemcy, na które przypada 30 procent wymiany handlowej między Chinami a Unią Europejską. Ważne były też inne potęgi gospodarcze i polityczne, takie jak Francja, Włochy i Wielka Brytania. Ale Pekin jest wyraźnie zirytowany opieszałą i mało skuteczną reakcją UE na kryzys w strefie euro – mówi „Rz" Tamas Matura z Węgierskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Podpisanie w grudniu partnerstwa strategicznego z Polską było sygnałem, że chińskie władze zmieniają strategię wobec regionu. Polska obok Węgier ma się stać głównym celem dla chińskich firm, skąd będą prowadzić ekspansję na resztę krajów. Dlatego ich przywódcy starali się zareklamować wczoraj premierowi Chin najpierw wspólnie, podczas okrągłego stołu, a potem podczas spotkań dwustronnych.