Po raz pierwszy zgromadzenia europejskich przywódców nie poprzedziły konsultacje francusko-niemieckie, które były tradycją w czasie prezydentury Nicolasa Sarkozy'ego. W ciągu zaledwie dwóch tygodni od wyboru na prezydenta socjalista Francois Hollande zdążył już zgłosić przynajmniej trzy bardzo kontrowersyjne dla Berlina propozycje i miał je wczoraj zgłosić na nieformalnej kolacji przywódców w Brukseli.
O dwóch z pewnością rozmawiał wczoraj z Mariano Rajoyem w Paryżu – jak dokapitalizować banki i jak zapewnić im finansowanie ze strony Europejskiego Banku Centralnego. – Priorytetem jest dziś wstrzyknięcie płynności w europejski system bankowy, tak aby umożliwić jego konsolidację – powiedział po spotkaniu Hollande. Francja chce możliwości dokapitalizowania banków bezpośrednio przez Europejski Mechanizm Stabilizacji. Ma on 500 mld euro, ale na ratowanie rządów, a nie banków, i rozszerzeniu jego mandatu sprzeciwia się Berlin. Paryż chciałby też większej aktywności ze strony EBC, co także nie jest po myśli niemieckiego rządu. Wcześniej Hollande zdołał już pozyskać ważnych sojuszników dla pomysłu emitowania euroobligacji – wspólnych papierów dłużnych państw strefy euro od Grecji po Niemcy. Pomysł ogłosił na szczycie G8 w Camp David. Zdystansował się od niego rząd niemiecki, ale francuski prezydent nie rezygnuje.
Zdaniem „Südeutsche Zeitung" przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy zaoferował w tej sytuacji tymczasowe rozwiązanie kompromisowe, proponując utworzenie specjalnej grupy roboczej do zbadania użyteczności euroobligacji jako „długoterminowego instrumentu unii walutowej".
Doradcy francuskiego prezydenta podkreślali przed szczytem, że idea euroobligacji nie jest propozycją na teraz, ale możliwym rozwiązaniem docelowym. Zresztą w ogóle nieformalny szczyt UE nie miał podejmować decyzji, ale być miejscem dyskusji na najważniejsze tematy, bez tabu. Decyzje mogą zapaść na oficjalnym szczycie pod koniec czerwca.
Eksperci zwracają jednak uwagę, że to nie promowane przez Paryż tematy są dziś najważniejsze dla Europy. – Faktem jest, że ani instrumenty ratowania banków hiszpańskich, ani polityka wzrostu gospodarczego nie zadziałają, dopóki rośnie niepewność ewentualności wyjścia Grecji ze strefy euro – zauważa Sony Kapoor z ośrodka Re-Define.