Korespondencja z Brukseli
Trwałe zaniedbywanie obowiązków chronienia granic zewnętrznych Unii może doprowadzić kraj do czasowego wykluczenia ze strefy Schengen. Taka możliwość pojawi się po raz pierwszy od czasu zniesienia kontroli na wewnętrznych granicach państw europejskich w 1995 roku. Wczoraj ostro protestował przeciw temu Parlament Europejski.
Gdy ministrowie spraw wewnętrznych UE postanowili zreformować Schengen rok temu, była to reakcja na napływ imigrantów z Tunezji do Włoch i próbę przerzucenia problemu na sąsiednią Francję. Teraz jednak przepisy uzgodnione w ubiegłym tygodniu na spotkaniu ministrów w Luksemburgu uderzą przede wszystkim w Grecję. To przez źle chronione granice tego kraju przelewa się fala nielegalnych imigrantów przejeżdżających do innych państw UE. W przyszłości Rada UE, na wniosek Komisji Europejskiej i przy poparciu kwalifikowanej większości, będzie mogła rekomendować sąsiadom Grecji wprowadzenie kontroli na granicy z tym krajem. Na pół roku, a jeśli nie będzie poprawy, to maksimum na dwa lata.
Teoretycznie stanowi to zagrożenie dla wszystkich, którzy zarządzają granicami zewnętrznymi, w tym również dla naszego kraju.
– Polska nie musi się obawiać nowych mechanizmów oceny. Nasze granice są bardzo dobrze strzeżone – mówi jednak „Rz" Janusz Gąciarz, szef wydziału wymiaru sprawiedliwości i spraw wewnętrznych w Stałym Przedstawicielstwie RP przy UE. To zresztą przypadek wszystkich nowych państw członkowskich, które wchodziły do Schengen później i stawiano im większe wymagania.