Korespondencja z Grodna
Wczoraj milicjanci przyszli z nakazem rewizji do siedziby Związku Polaków na Białorusi kierowanego przez Anżelikę Orechwo. – Chcieli wejść do pomieszczenia, do którego klucze ma Andrzej Poczobut – opowiedziała „Rz" działaczka organizacji Anna Porzecka.
Poczobut, białoruski korespondent „Gazety Wyborczej" i szef Rady Naczelnej opozycyjnego ZPB, 21 czerwca został osadzony w areszcie śledczym pod zarzutem zniesławienia białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenki.
Antypaństwowe pisma
– Przywoźcie tu Poczobuta i niech sam wam otworzy! – mówił milicjantom czekającym na otwarcie pomieszczenia działacz ZPB i mąż Anżeliki Orechwo Igor Bancer. Tłumaczył, że pomieszczenie, którym się interesują, nie jest wynajmowane przez organizację, lecz osobiście przez Poczobuta, a więc otworzyć go może albo on, albo gospodarz budynku, przebywający w Polsce grodzieński biznesmen Stanisław Bujnicki.
Z przedstawionego przez milicjantów nakazu rewizji wynikało, że w pomieszczeniu, które muszą zrewidować, mogą być przechowywane wydawnictwa zawierające treści antypaństwowe. Według działaczy ZPB chodzi o wydawane przez organizację przy wsparciu warszawskiej Fundacji Wolność i Demokracja „Magazyn Polski na uchodźstwie" oraz „Głos znad Niemna na uchodźstwie". Oba pisma w świetle prawa białoruskiego są nielegalne, gdyż nie mają państwowej rejestracji. Na Białorusi można kupić w kioskach „Głos znad Niemna" wydawany oficjalnie przez władze ZPB uznawane przez Mińsk.