Jeżeli wierzyć niemieckim mediom, to wczorajsza podróż do Rzymu kanclerz Angeli Merkel musiała być dla niej co najmniej nieprzyjemnym przeżyciem. Zwłaszcza spotkanie z premierem Mario Montim, który miał wymusić na szefowej niemieckiego rządu niekorzystne dla Niemiec decyzje ostatniego szczytu UE. Wczoraj w Rzymie nic nie wskazywało na osobisty dysonans pomiędzy przywódcami Włoch i Niemiec.
Europa czterech
– Nie ma powodów, by sądzić, iż Merkel i Monti żywią do siebie jakieś osobiste urazy. Pani kanclerz docenia zapewne fakt, że nie musi już mieć do czynienia z Silviem Berlusconim – mówił wczoraj „Rz" Jaś Gawronski, były włoski eurodeputowany. Berlusconi nie czynił tajemnicy, że w wypadku gdyby Montiemu nie udało się uzyskać korzystnych dla Włoch rozwiązań na ostatnim szczycie UE, będzie starał się przeforsować w parlamencie wotum nieufności dla premiera.
Mario Monti uchodzi jednak dzisiaj we Włoszech za niekwestionowanego zwycięzcę konfrontacji z niemiecką kanclerz. – Angela plus Mario równa się krok do przodu w polityce gospodarczej Europy – skomentował wydarzenia na szczycie sam premier.
W Niemczech patrzy się na całą sprawę nieco inaczej. – Monti oszukał Merkel – utrzymuje „Welt Online", powołując się na słowa byłego komisarza UE Günthera Verheugena, który swoimi kanałami otrzymać miał informację, iż włoski premier postawił pod znakiem zapytania sens przyjęcia opiewającego na 120 mld paktu wzrostu, jeżeli nie uda się przeforsować postanowień dotyczących prawa funduszu stabilizacyjnego (ESM) do udzielania kredytów bezpośrednio bankom zagrożonych państw, jak również kupowania ich obligacji.
Jakie to ma znaczenie? – Merkozy to już passe. Europa nie jest dominowana przez Francję i Niemcy i do tej dwójki dołączyły Włochy i Hiszpania – tłumaczył wczoraj „Spiegel Online", zwracając uwagę, że trzy kraje z całej czwórki związane są z regionem śródziemnomorskim. Dla Niemiec oznacza to koniec radykalnej polityki oszczędności, która uzupełniona zostaje czynnikami stymulującymi wzrost gospodarczy – udowadnia „Spiegel Online".