Apel do premiera Donalda Tuska wzywający do wprowadzenia przez Polskę małego ruchu granicznego (podróżowanie do przygranicznych powiatów Polski bez wiz – red.) dla zamieszkujących pięćdziesięciokilometrową strefę przygraniczną obywateli Białorusi złożył na ręce ambasadora RP w Mińsku Leszka Szerepki jeden z liderów białoruskiej opozycji, a zarazem szef opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (ZPO) Anatolij Lebiedźka.
Zdaniem Lebiedźki, zwlekanie władz Białorusi z wprowadzeniem w życie przyjętego dwa lata temu porozumienia świadczy o dążeniu reżimu Aleksandra Łukaszenki do izolacji białoruskich obywateli od świata zachodniego. – Władze wolą, aby opinia Białorusinów o Polsce, Litwie i innych krajach Unii Europejskiej kształtowała się wyłącznie pod wpływem oficjalnej propagandy – tłumaczy „Rz" Lebiedźka.
Dzień wcześniej apel o podobnej do tego, skierowanego do premiera Tuska, treści szef ZPO skierował do premiera Litwy Andriusa Kubiliusa. Zdaniem polityka „podniesienie szlabanu granicznego" dla Białorusinów przez Polskę i Litwę zostanie z entuzjazmem odebrane przez mieszkańców Białorusi i wytrąci Łukaszence atut w „handlu" z władzami Polski i Litwy, przedmiotem którego stała się realizacja porozumienia, korzystnego dla mieszkańców polsko-litewskiego i białorusko-litewskiego przygranicza.
Umowa o małym ruchu granicznym czeka od 2010 roku
Apel lidera ZPO jest reakcją na czwartkowe oświadczenie rzecznika białoruskiego MSZ Andreja Sawinycha. Białoruski dyplomata oznajmił wówczas, iż Białoruś nie jest gotowa do prowadzenia zaawansowanych prac z Polską nad porozumieniem o małym ruchu granicznym, gdyż „polityka, jaką prowadzi polski establishment w stosunkach dwustronnych" tworzy ku temu „nader niesprzyjający klimat".