Producenci i sprzedawcy broni strzeleckiej w Ameryce mogą zacierać ręce. Zakończony rok był dla nich rekordowy. A najbardziej rekordowy był grudzień 2012, który zapisał się jako wyjątkowo tragiczny.
14 grudnia dwudziestolatek uzbrojony w cztery sztuki broni, w tym karabinek automatyczny, wkroczył do szkoły podstawowej w Newtown w stanie Connecticut i wymordował dwadzieścioro małych dzieci i sześć osób dorosłych.
Przyczyn tych wielkich militarnych zakupów może być kilka, sugerują eksperci. Przede wszystkim - niektórzy robią zapasy, bo obawiają się, że po ostatnich masakrach prawo do posiadania broni zostanie zaostrzone. Debata na ten temat dawno nie była tak gorąca i zapewne nie zakończy się na niczym, bo zmiany zapowiedział prezydent Barack Obama, prawdopodobnie ograniczą dostęp do broni półautomatycznej.
Po drugie - również z powodu nagłośnionych przypadków krwawych strzelanin część Amerykanów, dotąd stroniących od broni, chce się jednak przygotować do samoobrony. Po trzecie - w grudniu broń chętnie kupowano jako prezenty świąteczne.
O wzroście zainteresowania bronią w USA napisała agencja Reuters, powołując się na świeże dane Federalnego Biura Śledczego (FBI). Nie ma w nim mowy, ile sztuk broni Amerykanie kupili, bo takich statystyk FBI nie prowadzi. Zainteresowanie kupnem broni mierzy się ilością wniosków o potwierdzenie czystej kartoteki ewentualnych nabywców (background check).