Jeden z najbardziej konserwatywnych hierarchów niemieckich, arcybiskup Joachim Meisner (79 lat) z Kolonii, uznał za dopuszczalne zaaplikowanie zgwałconej kobiecie „stosownego preparatu". Tak nazwał pigułkę poronną w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej archidiecezji.
Przyczyną wydania specjalnego oświadczenia był szeroko dyskutowany w Niemczech przypadek zgwałconej 25-letniej kobiety, której dwie kliniki zarządzane przez kościół katolicki w Kolonii odmówiły udzielenia pomocy w grudniu ubiegłego roku.
Do tej pory Kościół katolicki nie akceptował żadnego z tego typu preparatów. Oświadczenie wywołało sporo zamieszania, jednak arcybiskup dopuszcza stosowanie pigułki poronnej pod ściśle określonymi warunkami.
Jej użycie jest więc możliwe, zdaniem arcybiskupa, jeżeli uniemożliwi to zapłodnienie już uwolnionej komórki jajowej. Nie jest jednak dozwolone użycie pigułki w celu uniemożliwienia zagnieżdżenia się już zapłodnionej komórki jajowej. Wtedy bowiem „w aktywny sposób pozbawia się prawa do życia chronioną tym prawem zapłodnioną komórkę jajową".
Przed publikacją oświadczenia arcybiskup Meisner poinformował o jego treści członków niemieckiego episkopatu. Nie wiadomo czy spotkał się z krytycznymi uwagami. Jednak w środowisku radykalnych przeciwników aborcji pod każdą postacią rozległy się głosy najwyższego niezadowolenia. - Arcybiskup albo nie rozumie o czym mówi, albo został wprowadzony w błąd przez doradców - oświadczył Klaus Guenther Annen jeden z aktywistów ruchu przeciwko aborcji, w Niemczech dopuszczalnej w niektórych przypadkach nawet w szóstym miesiącu ciąży.