W środę zintensyfikowano działania obserwacyjne i wywiadowcze wzdłuż granicy z Północą. Siły południowokoreańskie oraz stacjonujące w Korei Południowej oddziały USA postawiono w drugi stopień gotowości bojowej („stan żywotnego zagrożenia").
Powodem tej decyzji – poza groźbami władz w Pjongjangu straszących, że od 10 kwietnia „nie mogą gwarantować bezpieczeństwa przebywającym w Korei cudzoziemcom" – było uzyskanie wiarygodnych informacji wywiadowczych o rozpoczęciu ładowania paliwa do północnokoreańskich rakiet średniego zasięgu.
Zostały one postawione w pozycji pionowej, w jakiej może się odbywać napełnianie paliwem płynnym. Prawdopodobnie w gotowości bojowej są też przetransportowane wcześniej na stanowiska na wschodnim wybrzeżu rakiety Masudan.
W Seulu ostatnie przygotowania Północy tym razem potraktowano nie jako kolejny szantaż polityczny, ale jako realne zagrożenie atakiem. Wzmocniono ochronę najważniejszych urzędów, instytucji i obcych ambasad. W swoim wystąpieniu przed parlamentem Yun Byung-se południowokoreański minister spraw zagranicznych oświadczył, że atak „może nastąpić w każdej chwili".
Siły Południa ustawiły w gotowości bojowej posiadane przez siebie baterie rakiet Patriot (Korea Południowa kupiła je w 2006 r.), jednak wciąż nie jest gotowy system KAMD, czyli pełna tarcza antyrakietowa (ma zostać uruchomiony do lipca). Na razie Koreańczyków wspomagają amerykańskie pociski systemu Aegis rozmieszczone na okrętach wojennych.