Od studenckiej rewolty Chiny zmieniły się nie do poznania. Gdy w 1989 r. czołgi topiły we krwi demokratyczne aspiracje manifestantów, to Związek Radziecki był wciąż głównym rywalem USA. Dziś gospodarka Rosji jest czterokrotnie mniejsza od chińskiej, a Ameryka zdecydowanie odwraca się w kierunku Pacyfiku, bo w Chinach widzi swojego głównego rywala.
Choć ChRL pozostaje wciąż państwem biednym, poziom życia jest tu już trzykrotnie wyższy niż w Indiach. Kilka lat temu Chiny wyprzedziły Japonię pod względem wielkości dochodu narodowego, stając się drugą gospodarką świata, i przejęły od Niemiec rolę największego eksportera. Stały się też głównym bankierem zadłużonej po uszy Ameryki.
– W przeciwieństwie do Gorbaczowa Deng Xiaoping miał jasną wizję reform gospodarczych. Ekipa odpowiedzialna za Tiananmen tej wizji konsekwentnie się trzyma. Jednak wszystko to można było osiągnąć, jednocześnie liberalizując system polityczny, jak to zrobiła Korea Południowa czy Polska – mówi „Rz” Elisabeth Economy, ekspertka Council on Foreign Relations w Nowym Jorku.
Zamiast tego komuniści postawili na jedno: wzrost gospodarczy.
Dziś widać jednak tego cenę. Chiny stały się jednym z najbardziej zanieczyszczonych krajów świata: zaledwie 1 proc. ludności miast wdycha powietrze, które spełnia normy UE. ChRL pozostają jednym z najbardziej skorumpowanych państw globu. A z powodu polityki jednego dziecka szybkimi krokami zmierzają ku demograficznej katastrofie.