Przywódców G8 (najbogatszych państw Zachodu i Rosji), którzy przylecieli w poniedziałek na szczyt do Lough Erne w Irlandii Północnej, powitała kolejna rewelacja Edwarda Snowdena, którą opublikował „Guardian".
Człowiek, który na początku czerwca ujawnił skalę podsłuchów dokonywanych przez amerykańskie służby specjalne, tym razem podał, że podczas podobnego spotkania z udziałem przedstawicieli 20 największych gospodarek świata w Londynie w 2009 roku brytyjskie i amerykańskie służby systematycznie podsłuchiwały rozmowy telefoniczne delegatów. Wkradły się do ich skrzynek e-mailowych, a nawet sugerowały korzystanie z kafejek internetowych kontrolowanych przez zachodni wywiad. Co więcej, działająca na terenie Wielkiej Brytanii w Menwith Hill placówka amerykańskiej National Security Agency (NSA) złamała rosyjskie szyfry i podsłuchiwała rozmowy ówczesnego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa.
– Delegaci będą chcieli się dowiedzieć, czy i tym razem muszą liczyć się z podsłuchami – ironizuje „Guardian".
Odwrócenie ról
Ale to niejedyna wiadomość, która wprawia Zachód w zakłopotanie. Także w poniedziałek „Global Times", ukazujący się w Hongkongu oficjalny dziennik chińskich władz komunistycznych, dał jasno do zrozumienia, że Pekin nie zgodzi się na ekstradycję byłego agenta CIA.
– Snowden nie jest przestępcą, który komukolwiek wyrządził szkodę. Jego „przestępstwo" polegało na tym, że zwrócił uwagę, jak amerykański rząd gwałci prawa człowieka. Rosnąca potęga Chin powoduje, że właśnie tu coraz więcej osób przyjeżdża szukać schronienia – konkluduje pismo.