Oświadczenie bojowników to spełnienie obaw obserwatorów egipskiej sceny politycznej. Wskazywali oni, że obalenie rządów islamistycznego Bractwa Muzułmańskiego doprowadzi do przejścia części jego zwolenników do działań terrorystycznych.
Ansar al-Szaria w oświadczeniu podkreśliła, że to nowe władze Egiptu wypowiedziały wojnę islamowi dokonując przwrotu, zamykając islamskie media i powodując śmierć protestujących na ulicach. Bojownicy wskazują winnych - to wojsko, zwolennicy państwa świeckiego, chrześcijanie i stronnicy dawnego dyktatora Mubaraka.
Wczoraj w starciach zwolenników i przeciwników obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego zginęło co najmniej 30 osób, a ponad trzysta zostało rannych. Do zamieszek dochodziło przede wszystkim w Kairze, gdzie wieczorem w centrum miasta wywiązała się potężna bitwa. Niespokojnie było także w Aleksandrii.
Ulice największych miast są nadal niespokojne. Plac Tahrir opanowany jest przez przeciwników obalonego prezydenta, którzy spędzili tam noc. Na moście prowadzącym do Uniwersytetu Kairskiego, gdzie skupili się zwolennicy Mursiego, wciąż płoną opony po nocnej bitwie, do jakiej tam doszło.
Tymczasem pełniący obowiązki prezydenta Adli Mansur rozwiązał wyższą izbę parlamentu i powołał nowego szefa wywiadu. Siły bezpieczeństwa aresztowały z kolei wiceszefa Bractwa Muzułmańskiego. Lider ugrupowania także przez krótki czas był za kratkami, ale został zwolniony i wziął udział w manifestacji Bractwa.