Pierwsza konferencja prasowa tego, który jest uważany za moralnego przywódcę opozycji wobec Władimira Putina, odbyła się w symbolicznym miejscu: Check Point Charlie, do 1989 r. najsłynniejszym przejściu między radziecką i amerykańską strefą okupacyjną Berlina.
Jednak Chodorkowski konsekwentnie unikał jakichkolwiek deklaracji, które mogłyby nawiązywać do zimnowojennej retoryki i zostać źle odebrane przez Kreml.
– Nie żywię do prezydenta Putina nienawiści czy chęci zemsty. Jeszcze kiedy zajmowałem się dużym biznesem, byłem świadom, że to jest ostra gra, być może bardziej w stosunku do mnie niż innych. Ale przez ten cały czas nigdy nie odbiło się to na sposobie, w jaki władza traktowała moją rodzinę. Dlatego nie odbierałem tego wszystkiego emocjonalnie, ale pragmatycznie – zapewnił Chodorkowski.
Nie psuć święta sportu
Wielu ekspertów uważa, że Putin zdecydował się na niespodziewane uwolnienie byłego oligarchy, aby powstrzymać narastającą falę bojkotu olimpiady zimowej w Soczi, która ma być ukoronowaniem rządów rosyjskiego prezydenta. W Berlinie Chodorkowski co prawda powiedział, że igrzyska nie powinny się przekształcić w „wielką imprezę ku czci Putina", ale jednocześnie odradził jej bojkot, bo to „zepsułoby wielkie święto sportu". Pytany o wsparcie dla protestującej na Majdanie opozycji oświadczył, że za mało wie o sytuacji na Ukrainie, aby się wypowiadać w tej sprawie, choć zapewnił, że „z całego serca opowiada się za uwolnieniem Julii Tymoszenko" i ma nadzieję, że „prezydent Janukowycz weźmie w tej sprawie przykład z prezydenta Putina, z którym ma ostatnio wyjątkowo dużo kontaktów".
Chodorkowski zapewnił, że „nie interesuje go walka o władzę w Rosji" i nie będzie radził zachodnim przywódcom, jaką strategię przyjąć wobec Kremla poza tym, aby „pamiętali, że w Rosji wciąż jest osadzonych wielu więźniów politycznych". Oświadczył też, że nie będzie sponsorował opozycji, jak to robił przed uwięzieniem dziesięć lat temu.