Po zwycięstwie rewolucji jest znacznie więcej pytań niż odpowiedzi. Wiadomo, że premierem nie będzie uwolniona Julia Tymoszenko. Chce zostać prezydentem i, jak powiedziała na Majdanie, wprowadzić Ukrainę do UE. Dzisiaj odbyła się tam jednak  manifestacja przeciwko jej powrotowi do polityki. Ukraińcy życzą jej zdrowia, ale „piękna Julia" jest dla wielu z nich emanacją starego systemu.

Nie mniejsze problemy mają aktualni liderzy opozycji. Przez ostatnie trzy miesiące skutecznie zrujnowali swój kapitał polityczny i utracili zaufanie społeczne. Jedynymi zwycięzcami z ramienia opozycji okazali się politycy z drugiego szeregu: Jurij Łucenko (dawny współpracownik Tymoszenko), deputowani Batkiwszczyny: Łesia Orobiec i Andrij Parubij. A także Petro Poroszenko – miliarder i bohater pomarańczowej rewolucji. Pytanie, jak to się przełoży na polityczne wybory Ukraińców.

Na razie kraj nie ma rządu, prezydenta ani funkcjonującej administracji. Odwołany przez parlament Wiktor Janukowycz, który jeszcze na kilka godzin przed impeachmentem odgrażał się, że nie odda władzy, próbował uciec z Ukrainy. Ostatni raz był widziany na lotnisku w Doniecku, gdzie nie został wypuszczony z kraju przez pracowników służby granicznej.

Równocześnie klęskę poniósł zjazd separatystów w Charkowie. ?Czy Putin pogodzi się z, jak donoszą moskiewskie media, „zamachem stanu" na Ukrainie? Siergiej Markow, jego były doradca, mówi „Rz", że wojna o Kijów jeszcze trwa. Ołeksandr Turczynow – szef Rady Najwyższej, p.o. prezydenta, powiedział wczoraj, że jest otwarty na dialog z Rosją, jeśli ta uzna europejski wybór jego kraju.

Rynki finansowe uważają Ukrainę za bankruta. Tylko w czerwcu kraj musi zwrócić wierzycielom miliard dolarów. Tymczasem ?warunkiem pomocy Międzynarodowego Funduszu Walutowego ?i Brukseli jest przeprowadzenie bolesnych reform gospodarczych.