Bandar wcześniej był ambasadorem w Waszyngtonie. Szefem wywiadu został w 2012 roku. Organizował także pomoc dla syryjskiej opozycji angażując się bezpośrednio w obalenie prezydenta Baszara al-Asada.
Linia polityki wywiadowczej prowadzona przez księcia Bandara była wielokrotnie krytykowana przez Waszyngton. Pod koniec marca prezydent Obama przyleciał do Arabii Saudyjskiej na rozmowy z królem Abd Allahem as-Saudem m.in w sprawie Syrii. Król przyjął Obamę w położonym na pustyni pałacu w Rawdat Khuraim. Była to druga od 2009 roku wizyta Obamy w Arabii Saudyjskiej. W czasie dwugodzinnej rozmowy przywódcy rozmawiali przede wszystkim o programie nuklearnym Iranu i rewolucji w Syrii. Sprawa finansowania przez Saudów islamskich ekstremistów na terenie Syrii również została poruszona przez Obamę. Biały Dom nie akceptuje tej aktywności swojego bliskowschodniego sojusznika.
Wszystko wskazuje na to, rezygnacja szefa saudyjskiego wywiadu mogła mieć bezpośredni związek z jego polityką wobec Syrii i jej oceną przez administrację Białego Domu. Ale to nie jest jedyna wątpliwość w tej sprawie.
Warto także wspomnieć, że blisko 2 lata temu prorządowe syryjskie strony internetowe informowały o zabiciu szefa księcia Bandara bin Sultana. Książę miał zostać zamordowany w odwecie za organizację głośnego zamachu w Damaszku 18 lipca, w wyniku którego zginęła połowa polityczno-wojskowego gabinetu prezydenta al-Assada.
Władze Arabii Saudyjskiej nigdy nie potwierdziły, ani nie zaprzeczyły tym doniesieniom.