Decyzję o anulowaniu zamówienia na 22 gripeny E najnowszej generacji za 3,5 mld dolarów Szwajcarzy podjęli w niedzielnym referendum. 53,4 proc., głosujących uznało, że nowych maszyn armia nie potrzebuje. O przeprowadzenie konsultacji w tej sprawie wystąpiło zaledwie 50 tys. obywateli. Rząd natomiast zapowiadał, że uszanuje wynik głosowania.
– Z pewnością nie mamy pieniędzy na taką niepotrzebną inwestycję – uważa Susanne Leutenegger Oberholzer, deputowana z Partii Socjaldemokratycznej.
Zaledwie w lutym na lotnisku w Genewie wylądował pod przymusem samolot Ethiopian Airlines porwany przez drugiego pilota. Maszynę sprowadziły jednak na ziemię francuskie i włoskie myśliwce, bo poza godzinami pracy biurowej szwajcarska armia nie miała gotowych do akcji samolotów.
– Trudno zgodzić się z opinią, że Szwajcaria musi oszczędzać na inne niż obrona wydatki. Prawda jest raczej inna: od lat tnie inwestycje na armię, bo liczy, że w razie zagrożenia przyjdą jej z pomocą Francja, Niemcy i Włochy – mówi „Rz" Thomas Renard, ekspert Instytutu Spraw Międzynarodowych Egmont w Brukseli.
Zdaniem MFW Szwajcaria to siódmy najbogatszy kraj świata o rocznym dochodzie przekraczającym 46 tys. dol. na mieszkańca. Władze w Bernie na obronę przeznaczają jednak tylko 0,7 proc. dochodu narodowego, proporcjonalnie prawie trzykrotnie mniej niż Polska.