Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie są główne przyczyny kryzysu zaufania wobec elit Światowego Forum Ekonomicznego?
  • Jakie znaczenie miało wirtualne przemówienie Donalda Trumpa na Forum w 2025 roku?
  • Jakie wyzwania stoją przed Światowym Forum Ekonomicznym, aby pozostać istotną platformą globalnego dialogu?
  • Jakie alternatywne tematy mogłyby poprawić dyskusje o polityce klimatycznej w kontekście globalnych wydarzeń?

Jeśli szukamy w internecie memów poświęconych Światowemu Forum Ekonomicznego (WEF), to najczęściej możemy znaleźć obrazki odnoszące się do sloganu „nic nie będziecie posiadać, będziecie jeść robaki i będziecie szczęśliwi”. Nawiązują one do artykułu i krótkiego filmu zamieszczonego na portalu WEF w 2016 r. Ów artykuł został napisany przez Idę Auken, duńską socjalistkę, promującą tzw. gospodarkę współdzielenia. Miał on być prognozą dotyczącą tego, jak będzie rozwijał się globalny kapitalizm. Stał się jednak memem i straszliwym obciążeniem wizerunkowym dla „globalistów z Davos”.

Po publikacji tego tekstu i związanego z nim klipu, internet zaczęły zalewać memy przedstawiające Klausa Schwaba, założyciela WEF, jako „bondowskiego” złoczyńcę, planującego, by odebrać wszystko zwykłym ludziom i zastanawiającego się, jak zrobić, by byli ze swojej biedy szczęśliwi. Nie wiadomo, na ile Schwab był świadomy tego, że przylgnął do niego taki wizerunek. Niewiele jednak robił, by go zmienić. Wraz z ogólnym kryzysem zaufania do zachodnich polityków (często nie radzących sobie z różnymi wyzwaniami) tworzyło to atmosferę niechęci wobec „oderwanych od rzeczywistości globalistów z Davos”. Wizerunek Światowego Forum Ekonomicznego został więc poważnie nadszarpnięty. Da się go odbudować, ale konferencje w Davos muszą w większym stopniu odpowiadać na zmieniające się trendy na świecie.

Czytaj więcej

10 najbardziej pamiętnych momentów w historii Forum Ekonomicznego w Davos

Wysłuchać wszystkich stron

Najciekawszym wystąpieniem na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos w 2025 r. była przemowa prezydenta USA Donalda Trumpa. Łączył się on tylko wirtualnie z uczestnikami szwajcarskiego sympozjum, ale trzeba było docenić, że znalazł na to czas ledwie trzy dni po zaprzysiężeniu na drugą kadencję prezydencką. Przedstawił wówczas program swojej prezydentury, zapowiadając wiele rzeczy, które wdrażał w nadchodzących miesiącach. To było ważne przemówienie, pozwalające poznać zamiary przywódcy supermocarstwa.  A przecież nie musiało do niego dojść. Ledwie kilka miesięcy wcześniej, w szczycie kampanii prezydenckiej, jeden z unijnych komisarzy domagał się od Elona Muska, by ten ocenzurował „zgodnie z przepisami UE” wywiad z Trumpem przeprowadzany na platformie X. Trump po wyborach z 2020 r. był cenzurowany przez główne platformy społecznościowe i traktowany przez lewicową część elit, jak wróg publiczny. A jednak po wygranych wyborach zaproszono go, by wygłosił przemówienie w Davos. I nikt nie próbował go tam cenzurować.

Na drugim miejscu najbardziej interesujących wystąpień w Davos w 2025 r. umieściłbym przemówienie argentyńskiego prezydenta Javiera Milei. Niezależnie, co sądzimy o owym „libertariańskim ekscentryku”, warto było posłuchać, jak będzie on próbował ratować gospodarkę argentyńską, a także to, jak krytykował on lewicową część globalnych elit. W wielu punktach ta krytyka była trafna.

Przemówienia większości polityków reprezentujących liberalną lewicę, bezbarwne centrum, czy różnego rodzaju „obrotowe partie władzy” są zwykle przewidywalne, a przez to mało ciekawe. Narracji o globalnych zagrożeniach, takich jak zmiany klimatyczne, wojny i „prawicowy populizm”, towarzyszą deklaracje o budowaniu „jasnej przyszłości”, która ma być „ekologiczna”, „inkluzywna” i „feministyczna”. Mówią to czasem politycy słabo radzący sobie ze spełnieniem nawet najprostszych obietnic wyborczych. Dobrze byłoby więc wpuszczać na mównice w Davos więcej polityków wyłamujących się z tego schematu, reprezentujących prawicę, czy choćby nawet bardziej wyraziste centrum. Nawet gdyby oni ostro krytykowali „oderwane od rzeczywistości elity z Davos”, to Światowe Forum Ekonomiczne stałoby się przez to znacznie ciekawsze. Byłoby miejscem prawdziwego starcia światopoglądów i różnych narracji o świecie współczesnym.

Czytaj więcej

Najmocniejsze zdania, jakie padły w trakcie Forum Ekonomicznego w Davos

Planeta płonie? To trzeba gaśnicy!

Davos było niestety miejscem, w którym została wypromowana szwedzka aktywistka Greta Thunberg i jej apokaliptyczna narracja o zmianach klimatycznych. W narrację tę jakoś nie wierzą obecne władze USA, ani władze Chin. Lekko zaczął ją kontestować nawet taki przedstawiciel elit, jak Bill Gates, założyciel Microsoftu.

Zamiast więc prowadzić dyskusje w Davos nad kolejnymi, totalnie nierealnymi celami klimatycznymi, może czas zacząć rozmawiać o tym, jak dbać o środowisko nie prowadząc jednocześnie do drastycznego pogorszenia standardów życia w Europie? Albo o tym, czy da się pogodzić konieczność zbrojenia się państw europejskich z zarzynającą przemysł polityką klimatyczną? Albo zamiast promować jedzenie papki sojowo-robaczanej, ratować tradycyjne rolnictwo w Europie? Można by też posłuchać, o powodach tego, że część państw europejskich zrezygnowała z rozwijania energetyki nuklearnej, czy poszukiwań gazu łupkowego. Można by podyskutować o sensowności zachodnich modeli polityki imigracyjnej i karnej. Można by poruszać też kwestię tego, co nie działa w modelach edukacji. Tematów, które można poruszyć w Davos, jest wiele. Światowe Forum Ekonomiczne może tylko zyskać, stając się platformą swobodnej dyskusji o tych problemach, wypieranych z umysłów przez część globalnych elit.