Mustafa został mianowany ministrem obrony w ubiegłym roku w związku z porozumieniem, przewidującym zarządzanie przez Syryjską Koalicję Narodową terenami kontrolowanymi przez rebeliantów. Problemy pojawiły się wówczas, gdy rząd na emigracji nie był w stanie zapanować nad częścią rebelii powiązanej z Al-Kaidą. Kolejnym problem, a może i najważniejszym stało się tyko znikome wsparcie Zachodu.
Libańskie źródła wskazują brak funduszy jako powód ustąpienia Mustafy. Natomiast krytykowany Dżarba będzie szefem Syryjskiej Koalicji Narodowej do czerwca, na kiedy planowany jest wybór nowego przywódcy.
Warto przypomnieć, że to jednak Ahmed Dżarba głośno apelował i przypominał Zachodowi choćby obiecaną broń ciężką.
W kwietniu Al-Dżarba spotkał się z następcą tronu Salmanem bin Abdulem Azizem oraz ministrem spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej Saudem al-Faisalem. Rozmowy dotyczyły przede wszystkim wzmocnienia zdolności bojowych Wolnej Armii Syryjskiej. Szef syryjskiej opozycji prośbę argumentował zwiększeniem liczby najemników z Iraku i Libanu walczących po stronie syryjskiego reżimu. W ciągu ostatnich miesięcy syryjskie siły zbrojne wspierane przez bojowników libańskiego szyickiego Hezbollahu odbiły z rąk syryjskich powstańców kontrolowane przez nich rejony i miasta w strefach granicznych.
Sytuacja w Syrii z całą pewnością ma związek z szerszą sytuacją geopolityczną. Świat dziś patrzy na Ukrainę. Spór z Rosją przebiega obecnie tam, a nie na Bliskim Wschodzie. Dziś USA bardziej analizują wsparcie w postaci dostaw broni dla Kijowa niż dla podzielonej, syryjskiej opozycji.