To pierwsze spotkanie światowych potęg w formacie G7 od 20 lat. Planowane pierwotnie jako G8 w Soczi, zostało okrojone do G7 i przeniesione do Brukseli. Rosji nie było, przyjechali natomiast przywódcy USA, Japonii, Kanady, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Włoch i oczywiście szefowie instytucji UE. Nic dziwnego, że w takim składzie obeszło się bez nieporozumień. Ale też trudno było w tym gronie rozwiązać podstawowy dziś problem, czyli kryzys ukraińsko-rosyjski.
Szansa na poważniejsze rozmowy pojawi się dziś w Normandii, gdzie będzie prezydent Władimir Putin.
Jednym z głównych tematów rozmów była Ukraina. Przywódcy zgodni byli w swoim poparciu dla nowego prezydenta Petra Poroszenki i przekazaniu UE pomocy gospodarczej. Poza już uruchomionymi pożyczkami UE oraz kredytem MFW Bruksela planuje zorganizować międzynarodową konferencję darczyńców. Nie ustaje polityczne wsparcie UE dla Ukrainy.
Na marginesie szczytu UE w czerwcu podpisana zostanie handlowa część umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. Wtedy także dojdzie do podpisania umów stowarzyszeniowych UE z Gruzją i Mołdawią. Przewidują one utworzenia strefy wolnego handlu między Unią a każdym z tych krajów, czyli stopniowe znoszenie ceł i innych barier handlowych. Dodatkowo kraje te dokonają zmian prawnych, które przybliżą zasady funkcjonowania ich gospodarek do tych obowiązujących w UE.
Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że nowy prezydent Ukrainy chciał podpisania umowy już w najbliższą niedzielę w Kijowie przy okazji uroczystości jego zaprzysiężenia. Jednak Bruksela postanowiła utrzymać pierwotny termin, czyli koniec czerwca.