– Mamy pół roku na pokazanie ludziom, że nasza polityka przynosi efekty. Nie możemy stracić ani sekundy – mówi „Rz" Pawło Szeremeta, minister gospodarki Ukrainy. – Jak nam się nie uda, stracimy władzę. Ale Mołdawia trzy lata po wprowadzeniu reform rozwija się w tempie 9 procent. My też możemy.
Putin może ?sparaliżować gospodarkę
Te plany może jednak pokrzyżować Władimir Putin. W poniedziałek rozpoczęła się w Brukseli kolejna tura rozmów w sprawie warunków dostarczenia gazu dla Kijowa. Jeśli nie przyniesie efektów, Kreml może zakręcić kurek, co rzuci na kolana niezwykle energochłonną ukraińską gospodarkę. Zapowiadane przez Baracka Obamę dostawy amerykańskiego gazu skroplonego dla Europy, i pośrednio dla Ukrainy, będą możliwe najwcześniej za trzy lata.
Putin może także zaostrzyć wojnę handlową z Kijowem. Ukraina wciąż wysyła do Rosji 25 proc. swojego eksportu, proporcjonalnie tyle samo co Polska do Niemiec. W miniony weekend rosyjski prezydent ostrzegł nawet, że Moskwa „będzie musiała bronić swoich interesów gospodarczych", jeśli ukraiński rząd podpisze część handlową umowy stowarzyszeniowej z Unią. Poroszenko chce złożyć swój podpis pod tym dokumentem jeszcze w czerwcu.
Kreml ma jeszcze jeden sposób na sparaliżowanie ukraińskiej gospodarki. To okręg przemysłowy w Donbasie, gdzie w hutach i kopalniach powstaje 16 proc. ukraińskiego dochodu narodowego. Okupacja znacznej części regionu przez rosyjskich separatystów uniemożliwia normalną pracę zakładów.
MFW szacuje, że ukraińska gospodarka, i tak już bardzo słaba, straci w tym roku kolejne 5–7 proc. Putin może się jednak postarać o doprowadzenie do jej całkowitego rozregulowania.