Skazani to dziennikarze katarskiej telewizji Al Dżazira. Szef biura anglojęzycznej Al Dżaziry Mohamed Fahmy (ma oprócz egipskiego obywatelstwo kanadyjskie) i jej korespondent Peter Greste (obywatel Australii) usłyszeli w poniedziałek wyroki siedmiu lat pozbawienia wolności. Baher Mohamed, Egipcjanin – jeszcze wyższy: 10 lat. Wszyscy siedzieli w areszcie od grudnia zeszłego roku – w jednej czterometrowej celi z malutkim okienkiem. Inni dziennikarze Al Dżaziry zostali skazani in absentia – tak jak Baher Mohamed na 10 lat. Wyrok ogłosił sędzia Mohamed Nagui Szehata, ukrywający się za okularami przeciwsłonymi.
Skazanym dziennikarzom zarzucono im fałszowanie obrazy wydarzeń w Egipcie (sugerowanie, że toczy się tam wojna domowa) oraz nadawanie bez licencji. I najważniejsze: wspieranie „organizacji terrorystycznej", a nawet członkostwo w niej. Za organizację terrorystyczną władze Egiptu uznają od kilku miesięcy Bractwo Muzułmańskie, które jeszcze rok temu rządziło krajem i miało swojego wybranego demokratycznie prezydenta Mohameda Mursiego. Obaliła go na początku lipca 2013 roku armia, na której czele stał wówczas obecny prezydent Abdel Fatah as-Sisi.
Wyrok na dziennikarzy Al Dżaziry został ogłoszony dwa dni po sądowym uderzeniu w Bractwo Muzułmańskie – wyroki śmierci utrzymano dla prawie dwustu członków i sympatyków tej organizacji, w tym dla najwyższego przywódcy Mohameda Badii.
Al Dżazira jest stacją z Kataru, małego bajecznie bogatego kraju Zatoki Perskiej, który wspierał Mursiego i Bractwo. I to jest główny powód prześladowań dziennikarzy, przyznaje „Rz" prorządowy politolog Said Sadek, wykładowca Uniwersytetu Amerykańskiego w Kairze: - Katar udziela azylu poszukiwanym terrorystom istamistom. Al Dżazira to narzędzie rządu katarskiego do promowania chaosu i terroryzmu w Egipcie i w innych krajach – uważa prof. Sadek.
Innego zdania są organizacje obrony praw człowieka. Human Rights Watch ogłosiła, że skazanym nie udowodniono żadnej winy. - To dowód na to, że promowana przez prezydenta Sisiego histeria przeciwników Bractwa Muzułmańskiego ogarnęła i sędziów – skomentowała HRW. A jeden z szefów Amnesty International, cytowany przez BBC, mówił o „czarnym dniu dla wolności prasy w Egipcie". - Dziennikarze nazywani są terrorystami za to, że po prostu wykonują swoją pracę.