Problemy pojawią się już na etapie ratyfikacji dokumentu w Radzie Najwyższej. Prezydent Poroszenko chce, aby to nastąpiło jeszcze przed letnią przerwą pracy parlamentu. Bardziej prawdopodobny jest termin jesienny. Bruksela zgodziła się, aby umowa weszła w życie od razu, kiedy zostanie ratyfikowana w Kijowie, nie czekając na decyzję parlamentów w każdym z krajów UE 28.
Debata może być jednak o wiele trudniejsza w Radzie Najwyższej, niż to z pozoru wygląda.
– Oficjalnie wszyscy deputowani są za. Ale z konkretnymi przepisami już jest gorzej ?– mówi „Rz" Wołodymyr Sidenko, ekonomista z Centrum Razumkowa w Kijowie.
Oligarchom, którzy kontrolują pracę posłów, nie podoba się na przykład zobowiązanie do przyjęcia unijnych reguł zamówień publicznych, bo do tej pory zarabiali miliardy na dostawach dla rządu. Obawiają się także przyjęcia norm ekologicznych lub bezpieczeństwa pracy, bo to oznacza poważne inwestycje w ich zakładach.
Innym niebezpieczeństwem jest reakcja Rosji. Minister gospodarki Aleksiej Uliukajew ostrzegł w czwartek, że Moskwa wprowadzi cła na import części produktów sprowadzanych z Ukrainy i przestanie uznawać obowiązujące na Ukrainie normy sanitarne i bezpieczeństwa produktów. Oficjalnie po to, aby ustrzec się przez „niekontrolowanym zalewem towarów z Unii" sprowadzanych za pośrednictwem Ukrainy. Faktycznie – aby zniechęcić Ukraińców do UE.