Wiele jednak wskazuje na to, że Kreml poszukuje tylko pretekstu, aby wprowadzić konflikt na zupełnie nowy poziom.
– Putin w ostatnich tygodniach poniósł bardzo poważne porażki na Ukrainie – tłumaczy „Rz" John Lough, ekspert londyńskiego Chatham House. – Ukraińcy sprawnie przeprowadzili wybory prezydenckie, Poroszenko podpisał umowę stowarzyszeniową z Unią, a ukraińska armia odbiła Słowiańsk i Kramatorsk. Kreml musi więc teraz odzyskać inicjatywę, zmienić warunki gry – dodaje Lough. Jego zdaniem prezydent doprowadził do takiego rozgrzania nastrojów nacjonalistycznych w Rosji, że teraz nie może sprawiać wrażenia słabego polityka. Dla niego to ważniejsze niż interesy rosyjskiego biznesu, które mogą być zagrożone w razie eskalacji konfliktu i zaostrzenia przez Zachód sankcji wobec Moskwy.
Rosjanie na granicy
Po kilku tygodniach przerwy rosyjskie wojska w poniedziałek znów zaczęły się koncentrować na granicy z Ukrainą. Jednak poza ewentualnym bezpośrednim uderzeniem z Rosji Putin może się także zdecydować na otwarte starcie z ukraińską armią w Doniecku i Ługańsku. – Odbicie tych miast przez Ukraińców będzie bardzo trudne. Walki uliczne w milionowej aglomeracji mogą nie tylko spowodować wiele ofiar wśród ludności cywilnej, ale także uruchomić ogromną falę uchodźców. A to może się okazać doskonałym pretekstem dla Rosji do przeprowadzenia bezpośredniej interwencji na Ukrainie, tak jak NATO interweniowało w Jugosławii po dramacie uchodźców w Kosowie – wskazuje Lough.
Andriej Anoszkin, cytowany przez Reutersa dziennikarz „Realnej Gazety", twierdzi, że 400-tysięczny Ługańsk jest wymarłym miastem. Jego zdaniem po kilku dniach ostrzału przez ukraińską artylerię wielu mieszkańców postanowiło wyjechać. Tylko wczoraj Ukraińcy przeprowadzili pięć nalotów na miasto. W tym czasie Rosjanie przy użyciu „bardzo potężnego pocisku" zestrzelili ukraiński samolot transportowy AN-26, załoga zdołała się uratować.
W Ługańsku rosyjskich separatystów wsparła kolumna czołgów i wozów opancerzonych, które miały przyjechać w trakcie weekendu z Rosji. Dowódca buntowników Igor Striełkow powiedział BBC, że dzięki takiemu wzmocnieniu separatystom udało się powstrzymać uderzenie od 40 do 70 ukraińskich czołgów.
W poniedziałek równie zacięte walki trwały także w Doniecku. Ukraińcom udało się jednak przerwać blokadę miejscowego lotniska, jednego z największych w kraju.