Kandydatura Federica Mogherini już raz została odrzucona przez przywódców UE. Podczas ostatniego spotkania w belgijskiej stolicy 16 lipca nie zgodziły się na nią kraje Europy Środkowej.
– Jest zdecydowanie zbyt spolegliwa wobec Rosji – potwierdziło nam wczoraj źródło w polskim rządzie.
Jednak premier Włoch Matteo Renzi od tego czasu przeprowadził spektakularną kampanię dyplomatyczną i przekonał do swojego stanowiska wszystkich lewicowych przywódców w Unii, w tym prezydenta Francji Francois Hollande'a.
– To jest front, któremu nie chce się sprzeciwić kanclerz Merkel. Uważa, że z tego powodu nie ma co rozpoczynać wielkiej batalii z Rzymem i Paryżem. Jestem na 90 proc. pewien, że Mogherini zostanie w sobotę następczynią Catherine Ashton – mówi „Rz" Jan Techau, dyrektor europejskiego oddziału fundacji Carnegie.
Poza Polską obiekcje wobec Włoszki mają kraje bałtyckie, a przede wszystkim prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. Jednak to zbyt mała grupa, aby przeforsować alternatywnego kandydata (rząd oficjalnie walczy o nominację dla Radosława Sikorskiego), a nawet zbudować w Radzie UE mniejszość zdolną zablokować Mogherini. Przywódcy będą się starali podejmować decyzje jednomyślnie, ale jeśli to się nie uda, kandydatury zostaną rozstrzygnięte kwalifikowaną większą głosów. Z tego powodu dwa miesiące temu premierowi Davidowi Cameronowi nie udało się zablokować nominacji Jeana-Claude'a Junckera na czele Komisji Europejskiej.