Donald Tusk przewodniczącym Rady Europejskiej

Polski premier od 1 grudnia będzie przewodniczącym Rady Europejskiej i gospodarzem szczytów strefy euro.

Publikacja: 01.09.2014 02:00

Do wyboru Tuska przyczynił się włoski premier Matteo Renzi, promując włoską socjalistkę na szefową u

Do wyboru Tuska przyczynił się włoski premier Matteo Renzi, promując włoską socjalistkę na szefową unijnej dyplomacji. Na zdjęciu podczas sobotniego spotkania socjalistów z prezydentem Francji Francois Hollandem

Foto: AFP

Gdy szefowie państw i rządów w sobotę po południu wchodzili na salę obrad Rady Europejskiej w Brukseli, wszystko już było jasne: Donald Tusk będzie nowym szefem tego gremium.

Wcześniej przez tydzień obecny przewodniczący Rady Herman Van Rompuy prowadził konsultacje z 28 stolicami, żeby znaleźć kandydata, któremu nikt się nie sprzeciwi. Bo choć unijne traktaty dopuszczają procedurę głosowania większościowego, to w Brukseli wyraźnie chciano uniknąć podziałów.

Dwójka na finiszu

Dwa dni przed szczytem kandydatów było tylko dwoje: Donald Tusk i Helle Thorning-Schmidt, premier Danii. Ostatecznie okazało się, że łatwiej zniwelować opór przeciw polskiemu premierowi; zwyciężyło też przekonanie podzielane przez samego Van Rompuya, że jedno z wysokich stanowisk należy się przedstawicielowi Europy Środkowo-Wschodniej.

– Donald Tusk to europejski mąż stanu – mówił Van Rompuy, przedstawiając następcę. Przypomniał dziennikarzom opozycyjną przeszłość Tuska, podwójne zwycięstwo wyborcze, wreszcie przeprowadzenie Polski przez kryzys oraz jego doświadczenie w podejmowaniu ważnych decyzji unijnych.

Tusk obejmie nową funkcję 1 grudnia 2014 r. na 2,5-roczną kadencję. Może być ona odnowiona raz – tak stało się w przypadku Van Rompuya. Podobnie jak Belg będzie przewodniczył szczytom UE oraz odrębnym szczytom strefy euro, jeśli zajdzie potrzeba ich zwoływania.

Idea wyjazdu premiera zrodziła się dwa lata temu. Decyzję podjął jednak w czwartek

To on będzie odpowiadał za przygotowanie najważniejszych unijnych decyzji, których uzgodnienie wymaga spotkania przywódców. Rada Europejska nie zajmuje się legislacją, ale przygotowuje kierunki działania UE. A więc np. decyduje, czy wprowadzać sankcje wobec Rosji, jaka ma być wielkość wieloletniego unijnego budżetu czy też jakie są cele klimatyczne Europy. Tusk będzie musiał pracować nad konsensusem, bo na szczytach panuje zasada jednomyślności. Polski premier w swojej nowej roli będzie też reprezentował UE na szczytach z państwami trzecimi.  Jego rola w tej dziedzinie może być nawet większa niż Van Rompuya, bo nowy szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zamierza ograniczyć aktywność międzynarodową w porównaniu z ustępującym José Barroso. Juncker w takich spotkaniach nie będzie uczestniczył, więc UE na zewnątrz będzie miała twarz Tuska.

Pomysł promowania polskiego premiera na jedno z wysokich stanowisk w UE pojawił się pierwszy raz w 2012 r. w łonie jego europejskiej rodziny politycznej – Europejskiej Partii Ludowej. Skoro nowa Europa została już raz uhonorowana stanowiskiem szefa Parlamentu Europejskiego dla Jerzego Buzka, to dlaczego nie iść za ciosem i nie domagać się czegoś więcej? Czyli stanowiska bardziej politycznego i o większym wpływie na decyzje podejmowane w UE. A więc przewodniczącego Komisji lub Rady Europejskiej.

Skąd pomysł na Tuska

Początkowo spekulowano raczej o KE, bo panowało przekonanie, że szefem Rady powinien zostać polityk ze strefy euro, by mógł być jednocześnie gospodarzem jej szczytów. Wtedy naciskała na to szczególnie Francja i istniała obawa, że wybór kogoś spoza tego klubu wzmocni tendencje do instytucjonalnego dzielenia UE.

Kiedy jednak okazało się, że kandydatem EPL na szefa KE jest Jean-Claude Juncker, w otoczeniu premiera pojawiła się koncepcja wypracowania poparcia dla Tuska na drugą funkcję. Po raz pierwszy napisała o tym „Rz" w marcu.

Wtedy jednak sprawa była jeszcze na bardzo wczesnym etapie. Przede wszystkim dlatego, że nie było jasne, czy chce tego sam Tusk.

Jak przekonują jego doradcy, premier początkowo poważnie traktował zabiegi na rzecz stanowiska wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej dla Radosława Sikorskiego, ewentualnie zabezpieczenia dla Polski ważnej teki gospodarczej w Komisji Europejskiej. To, że Tusk może się naprawdę liczyć, bo rośnie presja na mianowanie kogoś z naszego regionu, okazało się w lipcu. Do takiego rozwiązania przyczynił się włoski premier Matteo Renzi. Forsując kandydaturę Federiki Mogherini na szefową unijnej dyplomacji, doprowadził do sytuacji, w której pojawiło się żądanie naszego regionu obsadzenia stanowiska szefa Rady. A to zakończyło się nominacją Tuska.

Decyzja premiera

Jak się dowiadujemy nieoficjalnie, jeszcze w czwartek wieczorem dwa kraje naszego regionu wyrażały obiekcje wobec polskiego premiera. W czasie ostatecznej dyskusji na ten temat na sobotnim szczycie obiekcje podtrzymała już tylko litewska prezydent Dalia Grybauskaite. Oficjalnie jednak zapewniała, że nie ma nic przeciwko Tuskowi, nie podoba się jej tylko nominacja dla prorosyjskiej Mogherini.

Sam Tusk ostateczną decyzję podjął w ostatni czwartek. Wcześniej zgadzał się na zabiegi związane ze stanowiskiem, ale tylko w absolutnej dyskrecji. Van Rompuyowi powiedział w końcu, że może przedstawić jego kandydaturę na szczycie. Twierdził, że namawiali go do tego inni przywódcy, a wpływ miała też napięta sytuacja na Ukrainie.  – W ostatnich miesiącach sytuacja uległa dramatycznej zmianie. Obecność ludzi z doświadczeniem ze Wschodniej i Środkowej Europy będzie UE potrzebna – mówił.

Nominacja została pozytywnie przyjęta przez media w UE i USA. Podkreślają one jej symboliczny wymiar, a także traktują jako sygnał wysłany Rosji. Co prawda samemu Tuskowi wytyka się, że nie zna francuskiego, a jego angielski nie jest biegły.

Ale dziennikarze z uznaniem przywitali deklarację premiera, który wygłosił kilka zdań po angielsku i obiecał, że na pierwszym swoim szczycie w roli szefa Rady w grudniu będzie już do nich mówił wyłącznie po angielsku. – Doszlifuję mój angielski (ang. I will polish my English) – zażartował Tusk, wzbudzając sympatię mediów.

Gdy szefowie państw i rządów w sobotę po południu wchodzili na salę obrad Rady Europejskiej w Brukseli, wszystko już było jasne: Donald Tusk będzie nowym szefem tego gremium.

Wcześniej przez tydzień obecny przewodniczący Rady Herman Van Rompuy prowadził konsultacje z 28 stolicami, żeby znaleźć kandydata, któremu nikt się nie sprzeciwi. Bo choć unijne traktaty dopuszczają procedurę głosowania większościowego, to w Brukseli wyraźnie chciano uniknąć podziałów.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022