W żadnym kraju europejskim nie ma takiej różnorodności religijnej. W żadnym też religia nie była tak prześladowana – komuniści albańscy pod wodzą totalnie izolującego małą Albanię Envera Hodży wprowadzili w 1967 roku zakaz praktykowania religii, niszczyli świątynie i z wielką surowością tępili przekazywanie wiary młodszym pokoleniom. Trwało to aż do upadku komunizmu w 1991 roku, do dziś wielu świątyń nie odbudowano, a wielu ludzi nie praktykuje żadnej religii. Często mówi się, z jakiej rodziny się pochodzi – muzułmańskiej, prawosławnej czy katolickiej – a nie, czy jest się wyznawcą islamu czy chrześcijaninem.
Zanim po drugiej wojnie kraj opanowali komuniści, muzułmanie stanowili 70 proc. mieszkańców, prawosławni 20 proc., a katolicy 10 proc. Sporo się od tego czasu zmieniło, w ostatnim spisie z 2011 roku do islamu (głównie w wersji sunnickiej) przyznało się 57 proc. Albańczyków, do katolicyzmu 10 proc., a prawosławie niecałe 7 proc. Co szósty nie wskazał żadnej religii lub uznał się za ateistę. Albańską specyfiką są bektaszyci – muzułmańscy mistycy.
Islam numer jeden
Poza sąsiednim i również albańskim Kosowem nie ma w Europie kraju, w którym byłoby tak wielu muzułmanów. W znacznej większości są umiarkowani. Jednak i tu widoczna jest radykalizacja muzułmanów. Kilkuset Albańczyków wyruszyło do Syrii i Iraku, by walczyć u boku skrajnych fundamentalistów z organizacji Państwo Islamskie.
Kilka dni przed pielgrzymką pojawiły się informacje o grożącym papieżowi w Albanii zamachu. Przekazał je ambasador Iraku przy Stolicy Apostolskiej. Mówił o „wiarygodnych groźbach” ze strony Państwa Islamskiego, choć żadnych szczegółów nie umiał podać. Przestrogę wygłosił, gdy okazało się, że papież nie będzie się poruszał w Albanii w kuloodpornym papamobilu.