Anna Słojewska ?z Brukseli
W poniedziałek, 3 listopada, rozpoczyna pięcioletnią kadencję nowa Komisja Europejska pod przewodnictwem Jeana-Claude'a Junckera. Polska ma w niej wprawdzie tylko jednego komisarza – Elżbietę Bieńkowską, ale Polacy będą mieli znacznie większą reprezentację, bo znajdą się w gabinetach 12 komisarzy. Obecnie są w siedmiu. Tak duża grupa Polaków w KE to znak, że nasz kraj zyskuje na znaczeniu w unijnych instytucjach.
Każdy komisarz UE ma swój gabinet, w którym najbliżsi współpracownicy przygotowują wszystkie decyzje, a także śledzą działania innych komisarzy. Przewodniczący ma prawo do zatrudnienia 14 członków gabinetu, wysoka przedstawiciel ds. polityki zagranicznej do 13.
Gabinety wiceprzewodniczących KE składają się z ośmiu osób, a komisarzy – siedmiu. W sumie daje to 216 osób. Wśród nich będzie od poniedziałku 16 Polaków: czworo u Elżbiety Bieńkowskiej, a 12 – w gabinetach innych komisarzy.
Każdy komisarz w swoim gabinecie zatrudnia zwykle cztery osoby ze swojego kraju i troje cudzoziemców. Do tych ostatnich stosuje się oczywiście klucz kompetencji, ale także narodowości. Zawsze w gabinetach było wielu Niemców, Francuzów czy Brytyjczyków, bo te kraje były uznawane za najważniejsze w UE. W ustępującej Komisji jest nieproporcjonalnie wielu Portugalczyków, bo ustępujący przewodniczący to też Portugalczyk i niektórzy komisarze chcieli mieć z nim lepsze relacje.