Aferę w Luksemburgu ujawniło Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych, dla którego sprawę badało ponad 80 dziennikarzy w 26 krajach. Ujrzała światło dzienne zaledwie w piątym dniu urzędowania nowej Komisji Europejskiej z przewodniczącym Jeanem-Claude'em Junckerem na czele. Tym samym, który – jak wykazują dokumenty – musiał wiedzieć o doskonalonym latami systemie optymalizacji podatkowej w Luksemburgu, gdzie był premierem od 1995 do 2013 r. i ministrem finansów od 1989 do 2009 r.
System Junckera był legalny, jednak oburzenie wywołuje fakt, że na czele instytucji reprezentującej całą UE stoi człowiek, który pomagał wielkim koncernom omijać rodzime fiskusy.
Optymalizacja podatkowa Junckera to właśnie nic innego jak wyprowadzanie zysków ?w celu uniknięcia podatków. W Luksemburgu stosowano trzy metody. Ta, w której pojawiają się nazwy światowych koncernów, jak Amazon, Pepsi, Procter & Gamble czy Ikea, polegała na udzielaniu sobie pożyczek przez powiązane spółki. W ten sposób spółka zależna w rodzimym kraju odliczała od podstawy opodatkowania koszty pożyczki przekazanej przez centralę w Luksemburgu. A centrala dzięki specjalnym listom gwarancyjnym wydanym przez luksemburski rząd nie płaciła – choć teoretycznie powinna – podatku od odsetek od pożyczki.
System był tak dochodowy, że Luksemburg ściągał do siebie setki firm. Przy dużej skali optymalizacji podatkowej opłacało się to i Wielkiemu Księstwu, i spółkom. Traciły kraje, w których firmy prowadziły realną działalność.
Juncker zapowiadał, że odmieni Komisję Europejską: uczyni ją transparentną i apolityczną. Dziennikarzom obiecywał, że będzie z nimi rozmawiał nie tylko po to, by pochwalić się sukcesami, ale też gdy trzeba będzie się bronić przed zarzutami. Te obietnice nie wytrzymały próby pierwszego kryzysu. Przewodniczący Komisji Europejskiej nie wyszedł do dziennikarzy na codziennej konferencji prasowej i odwołał udział w innej, planowanej na czwartek, publicznej imprezie.