– Gdyby to rzeczywiście byli terroryści z Państwa Islamskiego, odpaliliby dwie, trzy głowy na początku i dopiero rozpoczęliby dyskusje – skomentował sytuację w Sydney Dziewulski. Jego zdaniem ten terrorysta nie będzie zabijał. - Jest za słaby i nieprzygotowany – ocenił Dziewulski.

Dodał, że na przegranej pozycji stawia napastnika formułowanie warunków nie do spełnienia. Mężczyzna zażądał bowiem rozmowy z premierem Australii Tonym Abbottem i dostarczenia flagi Państwa Islamskiego. – Mamy przedłużający się czas negocjacji, a to dobry znak. Dalej będą czekać i rozmawiać - powiedział Dziewulski.

Stawianie warunków granicznych, czyli takich, które nie są do spełnienia, to - zdaniem Dziewulskiego - nie jest dobry krok. Polski negocjator przyznał, że "akcja terrorystyczna jest chaotyczna i nieprzemyślana", a napastnik "nie ma planu".

Jerzy Dziewulski powiedział również, że czas może działać na korzyść negocjatorów. – Można ściągnąć środki, wymienić ludzi i próbować nakłonić go, żeby sam wyszedł. On liczy, że im więcej będzie publicznej dyskusji, tym większy będzie jego sukces – podsumował  antyterrorysta.