Kandydat na prezydenta Grecji nie otrzymał w poniedziałek wymaganych 180 głosów w parlamencie, co oznacza, że kraj czekają określone perturbacje polityczne. Jako że premier Antonis Samaras związał z wynikiem głosowania prezydenckiego losy swego rządu, konieczne będą nowe wybory parlamentarne. Rządowi zabrakło 12 głosów do zwycięstwa zapewniającego prezydenturę 73-letniemu Stavrosowi Dimasowi oraz dwa dalsze lata rządów koalicji Nowej Demokracji i socjalistycznego PASOK-u.
Czas na Syrizę
Wybory parlamentarne odbędą się najprawdopodobniej 25 stycznia tego roku. I najprawdopodobniej wygra je ugrupowanie Syriza, konglomerat sił lewicowych. Ma już za sobą zwycięstwo w wyborach do Parlamentu Europejskiego wiosną tego roku. Ma też najlepsze notowania sondażowe, wyprzedza Nową Demokrację o 2–4 punkty procentowe. Obiecuje, że skończy z polityką cięć budżetowych, zaciskania pasa i oszczędności.
Syriza, wbrew eurosceptycznym hasłom wyborczym sprzed dwu lat, kiedy to zdobyła 27 proc. głosów, stając się drugą siłą polityczną, zapewnia dzisiaj, że nie myśli już o wyprowadzeniu Grecji z strefy euro. Jej szef Alexis Cipras wie doskonale, że niemal trzy czwarte społeczeństwa nie wyobraża sobie dalszego funkcjonowania kraju poza Eurolandem i w miarę wzrostu liczby zwolenników wspólnej waluty tonuje swą retorykę przeciwko euro.
– Poniedziałkowe głosowanie to wydarzenie o historycznym wymiarze dla Grecji – tłumaczy „Rz" Panos Trigazis, członek najwyższych władz partii i szef wydziału zagranicznego. Jego zdaniem rząd zgrał ostatnią kartę i po wielu katastrofalnych latach obecnej polityki czas na przełomowe zmiany w Grecji. Syriza zapewnia, że z chwilą objęcia władzy płaca minimalna zostanie podwyższona o 50 proc., będą obniżki cen za ciepło i energię dla najbardziej potrzebujących oraz wiele innych posunięć będących de facto odwrotem od całego programu narzuconych przez wierzycieli reform, cięć i oszczędności wydatków rządowych. Skąd pieniądze? – Liczymy nie tylko na wzrost gospodarczy, ale i na renegocjację porozumień z wierzycielami i nawet na małą redukcję długu – mówi otwarcie Panos Trigazis.
Grexitu nie będzie
– Każdy nowy rząd w Atenach musi respektować zawarte porozumienia – oświadczył Wolfgang Schäuble, niemiecki minister finansów. Nieco inaczej mówi Pierre Moscovici, komisarz UE ds. gospodarczych, zwracając uwagę na konieczność „reform sprzyjających wzrostowi gospodarczemu". Oznacza to, że nie może być obecnie mowy o darowaniu Grecji części długów. Przynajmniej na razie.