Ulica Hilel w zachodniej Jerozolimie, w okolicy są hotele, deptaki pełne kawiarenek i sklepów. To serce żydowskiej części miasta. Kilkaset metrów stąd, tuż przed murem Starego Miasta, do 1967 r. była granica, wówczas izraelsko-jordańska. Palestyńczycy chcieliby ją przywrócić i za nią swoje państwo. Zakładał to tekst rezolucji, którą przed zakończeniem ubiegłego roku odrzuciła Rada Bezpieczeństwa ONZ.
– Dla większości Izraelczyków jest to nie do przyjęcia. Dla nich Izrael kończy się na rzece Jordan, obejmuje Zachodni Brzeg, na którym Palestyńczycy chcieliby utworzyć państwo. Zresztą premier Beniamin Netanjahu nigdy poważnie nie traktował jego powstania. On jest zwolennikiem obejmującej te tereny drugiej republiki izraelskiej, nacjonalistycznej – powiedział mi Uri Huppert, adwokat, którego kancelaria mieści się przy ulicy Hilel. Doskonale pamięta miasto przedzielone granicą. Tam, gdzie przebiegała, jest nowoczesne izraelskie centrum handlowe Mamilla.
Głosowanie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przebiegło gorzej, niż Palestyńczycy mogli się spodziewać. Poparła je co prawda większość (8 z 15) państw, ale to o jeden głos za mało, by rezolucja przeszła nawet wtedy, gdy nikt jej nie zawetuje. Przeciw opowiedziały się nie tylko posiadające prawo weta USA, ale i Australia.
Nigeryjscy pielgrzymi
Szczególnie przykre było dla Palestyńczyków to, że wstrzymała się od głosu Nigeria – państwa afrykańskie zazwyczaj ich wspierają, zwłaszcza takie, w których mieszkają muzułmanie. W Nigerii jest też wielu chrześcijan. To oni są ostatnio najliczniejszymi pielgrzymami w Jerozolimie. Na Starym Mieście widywałem dziesiątki nigeryjskich wycieczek, które trzymają przy życiu tamtejszych kupców, boleśnie odczuwających osłabienie ruchu turystycznego.
Rezolucja przewidywała, że w ciągu roku ma być osiągnięte pokojowe rozwiązanie konfliktu, co pozwoliłoby na utworzenie państwa palestyńskiego z Jerozolimą Wschodnią jako stolicą. Wojska izraelskie musiałyby się wycofać z tych terenów do końca 2017 r., a rok później Palestyna mogłaby zostać pełnoprawnym członkiem ONZ (od dwóch lat ma tam status nieczłonkowskiego państwa obserwatora, tak jak Watykan).