Po dwóch latach obowiązywania francuski rząd pozwolił, by dziś formalnie podatek przestał obowiązywać. Zauważył to dziś brytyjski dziennik "Guardian", francuskie media przegapiły tę skrywaną decyzję Paryża.

Podatek w wysokości 75 proc. obejmował Francuzów zarabiających ponad 1 mln euro miesięcznie. Jego wprowadzenie zapowiadał Hollande podczas kampanii wyborczej w 2012 r. wzbudzając przychylne komentarze lewicy i oburzenie prawicy. Podatek został wprowadzony pod koniec 2012 r., testowo na dwa lata.

Biznesmeni zareagowali na nowy podatek w jeden sposób - przenosząc siebie lub swoje firmy poza granice Francji. Większość zrobiła to po cichu, kilku z hukiem. Francuska prasa rozpisywała się o Bernardzie Arnaultcie, najbogatszym człowieku we Francji i właścicielu koncernu LVMH, który został Belgiem. To samo, przed przeprowadzką do Rosji, zrobił aktor Gerard Depardieu.

Wyprowadzeniem się z Francji zagroziła grupa gwiazd francuskiej piłki nożnej, a wielu biznesmenów umawiało się ze swoimi firmami na obniżenie pensji poniżej progu 1 mln euro na dwa lata z obietnicą wyrównania, gdy podatek zostanie zniesiony.

Podatek został po cichu obniżony po decyzji Sądu Najwyższego, który uznał go za sprzeczny z konstytucją. Jak przypomina "Guardian", przeciwko podatkowi wypowiadał się nawet doradca ekonomiczny Hollande'a Emmanuel Macron, który w obecnym rządzie jest ministrem gospodarki.