François Hollande stwierdził w wywiadzie, że sankcje nałożone przez Brukselę na Rosję nie są dobrym rozwiązaniem. – Zapędzanie Władimira Putina w kozi róg nic nie da – stwierdził prezydent Francji, podkreślając przy tym, że dostrzega zmęczenie sankcjami wśród europejskich polityków. Zwłaszcza w sytuacji, gdy kryzys ukraiński wkracza w drugi rok, a żadne konkretne rozwiązania sytuacji się nie zarysowały.
Swoje poglądy Hollande wyłożył w trakcie wyjątkowo długiego, trwającego dwie godziny wywiadu udzielonego paryskiemu radiu France Inter. Poruszył w jego trakcie większość istotnych dla kraju problemów. Komentatorzy uznali, że w ten sposób rozpoczął noworoczną „kampanię uśmiechu", próbując przełamać swoją złą passę znaczoną fatalnie niskimi notowaniami (tylko ok. 20 proc. wyborców pozytywnie ocenia działalność głowy państwa).
Rosja źle zrozumiana
– Monsieur Putin nie chce anektować wschodniej Ukrainy. Jestem pewien, bo sam mi to powiedział – stwierdził francuski przywódca, tłumacząc, że Rosja jest po prostu „źle rozumiana". Hollande uznał za zrozumiałe stanowisko rosyjskiego przywódcy, który „pragnie pozostać wpływowy" i jednocześnie nie chce, by Ukraina wstąpiła do NATO, „bo nie chce widzieć [obcej] armii u swoich granic".
Zdaniem francuskiego prezydenta zamiast grozić Moskwie nowymi sankcjami, Europejczycy powinni zachęcać Rosję do pokojowych rozwiązań, oferując w zamian znoszenie wprowadzonych wcześniej utrudnień.
Poglądy Hollande'a nie są zaskoczeniem. To, że sankcje nałożone na Rosję nie podobają się części polityków nad Sekwaną, podobnie jak kręgom przemysłowym, widać było już w czasie dyskusji na temat przekazania Rosji francuskich okrętów desantowych. Ostatecznie wobec olbrzymich nacisków na Paryż, zwłaszcza ze strony Amerykanów, mistrale nie trafiły do Rosji, ale było jasne, że Francuzi musieli postąpić wbrew swojej woli.