Hollande uwierzył Putinowi

Część europejskich polityków niepokojąco łatwo gotowa jest przyznać rację w sprawie Ukrainy Kremlowi.

Aktualizacja: 06.01.2015 21:09 Publikacja: 06.01.2015 17:36

Porozumienie ponad podziałami. Prezydent Hollande łatwo znajduje wspólny język z Władimirem Putinem

Porozumienie ponad podziałami. Prezydent Hollande łatwo znajduje wspólny język z Władimirem Putinem

Foto: afp/POOL

François Hollande stwierdził w wywiadzie, że sankcje nałożone przez Brukselę na Rosję nie są dobrym rozwiązaniem. – Zapędzanie Władimira Putina w kozi róg nic nie da – stwierdził prezydent Francji, podkreślając przy tym, że dostrzega zmęczenie sankcjami wśród europejskich polityków. Zwłaszcza w sytuacji, gdy kryzys ukraiński wkracza w drugi rok, a żadne konkretne rozwiązania sytuacji się nie zarysowały.

Swoje poglądy Hollande wyłożył w trakcie wyjątkowo długiego, trwającego dwie godziny wywiadu udzielonego paryskiemu radiu France Inter. Poruszył w jego trakcie większość istotnych dla kraju problemów. Komentatorzy uznali, że w ten sposób rozpoczął noworoczną „kampanię uśmiechu", próbując przełamać swoją złą passę znaczoną fatalnie niskimi notowaniami (tylko ok. 20 proc. wyborców pozytywnie ocenia działalność głowy państwa).

Rosja źle zrozumiana

– Monsieur Putin nie chce anektować wschodniej Ukrainy. Jestem pewien, bo sam mi to powiedział – stwierdził francuski przywódca, tłumacząc, że Rosja jest po prostu „źle rozumiana". Hollande uznał za zrozumiałe stanowisko rosyjskiego przywódcy, który „pragnie pozostać wpływowy" i jednocześnie nie chce, by Ukraina wstąpiła do NATO, „bo nie chce widzieć [obcej] armii u swoich granic".

Zdaniem francuskiego prezydenta zamiast grozić Moskwie nowymi sankcjami, Europejczycy powinni zachęcać Rosję do pokojowych rozwiązań, oferując w zamian znoszenie wprowadzonych wcześniej utrudnień.

Poglądy Hollande'a nie są zaskoczeniem. To, że sankcje nałożone na Rosję nie podobają się części polityków nad Sekwaną, podobnie jak kręgom przemysłowym, widać było już w czasie dyskusji na temat przekazania Rosji francuskich okrętów desantowych. Ostatecznie wobec olbrzymich nacisków na Paryż, zwłaszcza ze strony Amerykanów, mistrale nie trafiły do Rosji, ale było jasne, że Francuzi musieli postąpić wbrew swojej woli.

Rosjanie liczą, że ich paryscy przyjaciele prędzej czy później przełamią sankcje. Dlatego mimo że ostatecznie musieli odwołać marynarzy wysłanych do szkolenia na nowych okrętach, starają się okazywać Francuzom przyjaźń. Takim symbolicznym gestem było podarowanie przez ambasadę Rosji w Paryżu wielkiej syberyjskiej choinki, która na Gwiazdkę stanęła przed katedrą Notre Dame.

W Moskwie dobrze wiedzą, że oficjalne poparcie Francji dla wspólnej polityki unijnej wobec Rosji nie jest granitowym monolitem. W elitach francuskiej polityki i biznesu jest wiele prominentnych postaci opowiadających się za łagodnym traktowaniem Moskwy i zrozumieniem dla rosyjskich racji. Kluczowe miejsce wśród nich zajmuje Jean-Pierre Chevenement, były minister obrony, a obecnie pełnomocnik MSZ ds. relacji gospodarczych z Rosją. Za rusofila uchodzi Dominique Strass-Kahn, były przewodniczący Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który dziś zasiada w radach nadzorczych rosyjskich banków. Rosji sprzyja też Thierry Mariani, prominentny działacz prawicowej partii UMP byłego premiera Nicolasa Sarkozy'ego, który przewodniczy forum „Dialogu francusko-rosyjskiego". Zresztą sam Sarkozy „dla dobra francuskiej gospodarki" opowiada się za zniesieniem sankcji. Za wielkiego przyjaciela Rosji uchodził Christophe de Margerie, szef francuskiego koncernu petrochemicznego Total, który w październiku zginął w wypadku lotniczym w Moskwie.

Apologetów Putina nie brak też na skrajnych skrzydłach polityki francuskiej. Jean-Luc Melenchon, przewodniczący Partii Lewicy, oskarża rząd o „chodzenie na smyczy Waszyngtonu", a na drugim krańcu politycznego spektrum szefowa Frontu Ludowego Marine Le Pen chwali Putina i bez żenady korzysta z rosyjskiej pożyczki dla swojej partii.

Niemieckie wątpliwości

Ton wypowiedzi Hollande'a  był zadziwiająco zbieżny z tym, co dzień wcześniej mówił w wywiadzie dla „Bild am Sonntag" wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel. Także jego zdaniem „celem sankcji nie było nigdy pogrążenie Rosji w chaosie". W dalszej części wywiadu Gabriel stwierdził, że „chcemy rozwiązać konflikt na Ukrainie, ale nie rzucając Rosji na kolana".

W słowach wicekanclerza można odnaleźć echo wystąpienia jego partyjnego kolegi z SPD, ministra spraw zagranicznych Franka-Waltera Stein- meiera, który w połowie grudnia przestrzegał przed dalszym dokręcaniem śruby Rosji. Szef niemieckiej dyplomacji, który od dawna reprezentuje ugodowe stanowisko wobec Moskwy, uważa, że pogarszanie się sytuacji ekonomicznej Rosji w wyniku sankcji zaszło już za daleko.

Niezależnie od opinii socjaldemokratycznych koalicjantów i francuskiego kolegi stanowcza pozostaje kanclerz Angela Merkel. To dzięki jej zdecydowanej postawie Komisja Europejska nie zamierza łagodzić sankcji przynajmniej do kolejnych rozmów na temat sytuacji na Ukrainie, które mają się odbyć 15 stycznia w Astanie.

Postawę szefowej rządu popiera aż 76 proc. Niemców, za utrzymaniem sankcji zaś opowiada się 58 proc. respondentów – mimo iż związki przemysłowców ostrzegają, że spadnie eksport do Rosji, a co za tym idzie – w niektórych regionach (np. w Saksonii) może wzrosnąć bezrobocie.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174