Johannes Hahn. Unijna rada dla Kijowa: Najpierw reformy

Umowa stowarzyszeniowa, którą UE zawarła z Ukrainą, raczej nie będzie ostatnim rozdziałem w naszych relacjach - mówi „Rzeczpospolitej” Johannes Hahn, komisarz ds. polityki sąsiedztwa.

Aktualizacja: 21.01.2015 15:22 Publikacja: 21.01.2015 14:32

Johannes Hahn, komisarz ds. polityki sąsiedztwa. Fot. Bundesministerium für Wissenschaft und Forschu

Johannes Hahn, komisarz ds. polityki sąsiedztwa. Fot. Bundesministerium für Wissenschaft und Forschung (Österreich), B. Loebell/ lic. Attribution 3.0 Unported (CC BY 3.0)

Foto: Wikimedia Commons

"Rzeczpospolita": Prezydent Poroszenko chce za pięć lat złożyć formalny wniosek o przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej. Jak na to zareaguje Rada UE?

Johannes Hahn: Poroszenko powiedział także dwie inne rzeczy. Po pierwsze, że w odpowiednim momencie samo ukraińskie społeczeństwo zdecyduje, czy rzeczywiście chce przystąpić do Unii. A po wtóre, że należy najpierw przeprowadzić wiele reform, aby ukraiński wniosek był traktowany poważnie. Takie jest nasze podejście.

Tak ważne kraje, jak Niemcy i Francja póki co wykluczają jednak przyjęcie Ukrainy do Unii. Czy nie byłoby uczciwej z góry powiedzieć to Ukraińcom?

Na razie rzeczywiście nie jest to bardzo prawdopodobne. Ale trzeba od czegoś zacząć! Teraz ważne jest aby Ukraina skupiła się na reformach politycznych i społecznych, oczywiście mając nasze silne wsparcie. Ale co do zasady, Ukraina jest krajem europejskim i ma pełne prawo mieć europejskie ambicje, które my uznajemy. Pogłębiona umowa stowarzyszeniowa, którą Unia zawarła z Ukrainą, raczej nie będzie ostatnim rozdziałem w naszych relacjach.

Mówimy o perspektywie 20-30 lat?

Nie mogę i nie chcę określać tutaj jakichkolwiek ram czasowych. Prawda jest taka, że nie wiemy co może nam przynieść przyszłość. Dziś wolę zresztą mówić o procesie a nie o negocjacjach. Weźmy przykład walki z korupcją: Ukraina zaczęła przyjmować odpowiednie ustawy, ale teraz będzie musiała przez kilka lat udowodnić, że skutecznie wprowadza je w życie. I dopiero potem będziemy mogli ocenić, na ile w tym obszarze jest gotowa. Jest też problem akceptacji Ukrainy w samej UE. Wielu obywateli państw Unii jest przeciwnych dalszemu poszerzaniu wspólnoty bo uważają, że nowi członkowie to dodatkowe koszty. Dlatego Ukraina będzie musiała udowodnić, że jej aspiracje nie będą dla Unii dodatkowym obciążeniem, ale atutem. Komisja Europejska będzie wspierać Kijów we wdrażaniu kolejnych reform obejmujących takie obszary jak rządy prawa, administracja publiczna i – co oczywiste – zrównoważony rozwój gospodarczy. Aby uzyskać to ostatnie Ukraina musi stać się atrakcyjnym rynkiem dla inwestorów.

Wielu ekspertów uważa, że z punktu widzenia reform rok od obalenia Wiktora Janukowycza został zmarnowany. Podziela pan taką ocenę?

Nie, jestem przeciwnego zdania. To był "annus mirabilis" dla Ukrainy. W tym czasie trzykrotnie odbywały się wybory, każde przeprowadzone pokojowo i w sposób demokratyczny. Byłem w Kijowie w czasie inauguracji nowego parlamentu. Dziennikarze powiedzieli mi wtedy, że po raz pierwszy nie odczuwali nacisku właścicieli swoich redakcji w czasie kampanii wyborczej i dotyczyło to także mediów publicznych. Co równie ważne, wydarzenia na Majdanie i odparcie agresji Rosji po raz pierwszy od 20 lat niepodległości skonsolidowały ukraiński naród. Teraz mamy więc nowy parlament, stabilny większościowy rząd i program działania. Nie ma już żadnego usprawiedliwienia dla zwłoki z przeprowadzeniem reform.

Wpływy oligarchów zostaną tym razem złamane?

Powinniśmy być realistami w naszych oczekiwaniach, ale jest taka szansa. Sytuacja jest w sumie klarowna: jeśli politycy nie dadzą sobie tym razem rady z przełamaniem partykularnych interesów, stracą władzę.

Pod presję Rosji wejście w życie części zapisów umowy stowarzyszeniowej zostało odłożone do końca 2016 r. Na ile Rosja będzie mogła wpływać na stosunki Brukseli z Kijowem?

I dziś, i w przyszłości umowa stowarzyszeniowa między Ukrainą i Unią dotyczy tylko Brukseli i Kijowa. Trzeciej strony negocjacji nie ma. Niektóre zapisy handlowe umowy wejdą w życie nieco później – co jest akurat dosyć korzystne dla Ukrainy. Ale to nie zmienia treści tej umowy.

I Kreml nie wymusi zmiany jej treści?

Nie widzę powodu, dlaczego tak miałoby być.

Bo Rosja będzie na to naciskać. W sprawie Ukrainy do tej pory zawsze udawało jej się wymusić na Zachodzie ustępstwa.

Na razie o największym wyzwaniem dla Ukrainy i jej gospodarki jest jak najlepsze wykorzystanie moratorium na otwarcie ukraińskiego rynku dla europejskich produktów. Dzięki jednostronnej decyzji Unii, ukraińskie przedsiębiorstwa mogą bez przeszkód wysyłać towary i świadczyć usługi na terenie UE. W rezultacie eksport Ukrainy wzrósł o 15 proc. Jednak po 1 stycznia 2016 r., kiedy zapisy handlowe naszej umowy wejdą w życie, taka sytuacja będzie trudna do utrzymania. Zatem Ukraina musi zmodernizować swoją gospodarkę.

Ukraina jest na skraju bankructwa a Rosja dodatkowo domaga się od niej spłaty 3 mld dolarów pożyczki. Unia zapobiegnie niewypłacalności Kijowa?

W czasie szczytu G20 w Brisbane Rosjanie obiecali, że nie upomną się o te pieniądze do końca 2015 r.

Teraz jednak zdają się mówić co innego...

Zobaczymy, ile jest warte słowo Rosji....

Niezależnie od tego MFW twierdzi, że Ukraina potrzebuje kolejnych 15 mld dol. aby zapobiec załamaniu finansów państwa. Unia pomoże?

Niedawno Jean-Claude Juncker ogłosił nową pomoc makrofinansową dla Ukrainy wartą 1,8 mld euro. Jeśli chodzi o pieniądze, UE jest największym udziałowcem pakietu finansowego.

To jednak mimo wszystko mniej, niż 2 proc. tego, co otrzymała od Brukseli Grecja...

Nie powinno się mieszać jabłek i gruszek, to inna sytuacja. Programy Europejskiej Polityki Sąsiedztwa mają określone zasady wykorzystania, które są inne niż w przypadku pakietu pomocowego oferowanego krajom członkowskim.

Ale chyba też sygnał wagi, jaką przywiązuje do Ukrainy Unia.

W ramach swych możliwości Unia zaoferowała Ukrainie bezprecedensową pomoc.

Oni potrzebują o wiele więcej, ale wiedzą, że to jest nierealne.

Tak, ale muszą najpierw przeprowadzić niezbędne reformy. Pomoc finansowa Unii jest powiązana z określonymi warunkami. Tak też postępowaliśmy wobec Grecji. Nikt nie da pomocy bezwarunkowo bo zostanie zmarnowana.

Tym bardziej, że większość tych środków trafia ostatecznie do Rosji w ramach zapłaty za gaz.

Ale przynajmniej dzięki temu ukraiński przemysł może pracować, mieszkania są ogrzewane. A znaczne pieniądze będą służyły reformom np. modernizacji gospodarki.

Jaka jest – pańskim zdaniem - strategia Putina wobec Ukrainy?

Wpisuje się w szerszą politykę zagraniczną Kremla. Niektórzy komentatorzy uważają, że Putin dąży do odbudowy dawnego radzieckiego imperium. Inni mówią, że to reakcja na utratę strefy wpływów. Tymczasem my zawsze jasno deklarowaliśmy, że jako UE jesteśmy zainteresowani konstruktywnymi relacjami także z sąsiadami naszych sąsiadów. W przypadku krajów uczestniczących w Europejskiej Polityce Sąsiedztwa, to od nich zależy jaki obiorą kierunek. Ukraina musi samodzielnie podejmować decyzje. Jeśli będzie chciała większego zbliżenia z Unią, Rosja musi to uszanować. W interesie Unii jest pokój, dobrobyt i rządy prawa w naszym bliższym i dalszym sąsiedztwie. Dotyczy to także Rosji.

Czy to oznacza, że nie rozszyfrował pan planów Putina?

Otrzymujemy niejasne sygnały, a oceniać możemy tylko na podstawie konkretnych działań.

Ależ on już jest u władzy od kilkunastu...

Są pewne działania, które mogą być interpretowane jako próba odbudowy dawnej strefy wpływów Rosji. Gdy patrzy się na kondycję gospodarczą Rosji, która dramatycznie się pogarsza, obecnie działania Putina wydają się być typową próbą odwrócenia uwagi od wewnętrznych konfliktów. Ale ostatecznie to, co się liczy dla nas, to efekt. Byłoby w interesie wszystkich naszych krajów wspólnoty aby zamiast sankcji była współpraca z Rosją. Gdy idzie o Unię, to jest ona jedyną w historii świata ponadnarodową wspólnotą zbudowaną w wyniku dobrowolnych porozumień bez żadnej interwencji zbrojnej. Mówiąc o pokoju jesteśmy więc wiarygodni.

Ukraina powinna przystąpić do NATO?

O tym muszą zdecydować sami Ukraińcy, no i oczywiście NATO. Ale osobiście uważam, że naród ukraiński powinien skoncentrować się teraz na modernizacji gospodarki.

Dlaczego w imię Unii negocjacje z Putinem prowadzi tylko Angela Merkel i Francois Hollande, bez udziału Komisji Europejskiej czy Donalda Tuska?

Braliśmy pod uwagę spotkanie w tzw. formacie normandzkim, jednak ostatecznie uznano, że teraz nie ma to racji bytu ze względu na brak postępów w kierunku rozwiązania konfliktu. Gdy nadejdzie czas rozstrzygnięć, przewodniczący Tusk i Juncker, podobnie jak cała Rada UE będą włączeni w te negocjacje. Ważne, żeby działać wspólnie. Jesienią ub.r. Putin chciał podzielić kraje Unii. Wysłał list do 18 państw członkowskich, chodziło o energię. Ale nam udało się odesłać jedną odpowiedź podpisaną przez ówczesnego szefa KE Jose Manuela Barroso. To był sygnał dla Putina, że lepiej komunikować się bezpośrednie z Unią. Ale oczywiście uprawnione są i takie działania, kiedy niektóre kraje wykorzystują swoje szczególne relacje z Rosją by pracować na rzecz pokojowego rozwiązania konfliktu...

Polska zainicjowała program "Partnerstwa Wschodniego" a teraz za stołem negocjacji jej nie ma.

Polska nie zostanie pominięta, bo gdy idzie o sprawy zagraniczne, decyzje są podejmowane w Radzie UE jednomyślnie.

Także w sprawie zniesienia sankcji wobec Rosji?

Także. Ale na razie tej sprawy nie ma na stole.

Władze Gruzji aresztowały wielu ministrów a nawet premiera poprzedniej, pro-zachodniej ekipy Michaiła Saakaszwilego. Ten kraj myśli jeszcze poważnie o integracji z Unią?

Zgadzam się, że to są bardzo poważna zarzuty. Rozmawiałem o tym z obecnym premierem i zasugerowałem, aby przyjął delegację Rady Europy, która oceni tę sytuację. On się zgodził. Wszystkie te kraje wymagają naszego wsparcia, bo ich droga do demokracji nie jest prosta. Dlatego pod koniec tego tygodnia lecę z wizytą do Gruzji.

Aleksander Łukaszenko chce występować w roli pośrednika w kryzysie ukraińskim. To może być okazja do nowego otwarcia między Unią i Białorusią?

Rzeczywiście są sygnały, że Białoruś chce odgrywać bardziej zrównoważoną i konstruktywną rolę w regionie. Przyjmujemy to z zadowolenie. Gdy jednak idzie o pogłębienie stosunków, są po temu przeszkody, a przede wszystkim więźniowie polityczni. Tak długo, jak nie są wolni, nasza współpraca pozostanie ograniczona. Łukaszenko o tym wie.

Za dziesięć lat całe zachodnie Bałkany będą w Unii?

Te kraje mają jasną perspektywę europejską, ale same muszą określić tempo integracji z Unią. Podobnie jak z Ukrainą, to jest proces. Gdy idzie choćby o walkę z korupcją, każdy z nich ma już nowe ustawodawstwo w tej sprawie, teraz musi ono być konsekwentnie wprowadzane w życie.

Turcja zdaje się budować coraz bardziej autorytarny reżim. Jest jeszcze dla niej miejsce w Unii?

To jest trudna sytuacja. Mamy oczywiście bardzo silne powiązania gospodarcze z Turcją o znaczeniu geostrategicznym. Unia jest najważniejszym partnerem handlowym dla Turcji, stąd pochodzi także najwięcej inwestycji zagranicznych. A dla Unii Turcja to szósty co do znaczenia partner handlowy. Ale gdy idzie o układ polityczny, obraz nie jest klarowny. Respektowanie rządów prawa oraz praw podstawowych jest dla nas równie ważne jak interesy gospodarcze. Pomimo problemów uważam, że nie powinniśmy hamować negocjacji z Turcją. Po pierwsze to jest kwestia uczciwości. Po drugie, wiedzieliśmy w poprzednich latach, że negocjacje pomagały temu krajowi w rozwoju. Otwarcie w negocjacjach rozdziałów 23 i 24 pozwoliłoby na pozytywne wpływanie w rozwijaniu niezwykle ważnego obszaru jakim są rządy prawa.

—rozmawiał Jędrzej Bielecki

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1171
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1170
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1169
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1168
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1167
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem