Reklama

Władimir Putin rozpoczyna polowanie na „agentów zagranicznych” w Rosji

Władimir Putin postanowił jeszcze bardziej zaostrzyć represje wobec przeciwników politycznych. Może to wypchnąć z Rosji kolejnych pisarzy, dziennikarzy, piosenkarzy czy działaczy społecznych.

Publikacja: 21.10.2025 04:19

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: REUTERS

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie zmiany w prawie dotyczące „agentów zagranicznych” zostały wprowadzone w Rosji?
  • Jakie skutki mogą mieć nowe przepisy dla rosyjskich pisarzy, dziennikarzy i artystów?
  • Jakie obostrzenia nakładane są na osoby i organizacje uznane za „agentów zagranicznych”?
  • Dlaczego niektóre osoby popierające Władimira Putina również trafiają na listę „zagranicznych agentów”?

Prezydent Rosji, Władimir Putin, podpisał ustawę, która znacząco zaostrza prawo wobec osób lub organizacji uznawanych za tzw. agentów zagranicznych. W świetle nowych przepisów już nawet jednokrotne pociągnięcie do odpowiedzialności administracyjnej może skończyć się w ich przypadku sprawą karną, a co za tym idzie – pozbawieniem wolności. Dotychczas „agent zagraniczny” mógł dwukrotnie nie wywiązać się z nałożonych na niego przez państwo rosyjskie licznych obowiązków i wymogów.

Reklama
Reklama

Gospodarz Kremla najwyraźniej postanowił jeszcze bardziej dokręcić śrubę.

Represje w Rosji. Kto widnieje na liście „zagranicznych agentów”?

Po raz pierwszy kontrowersyjna ustawa pojawiła się w rosyjskim parlamencie (Dumie) jeszcze w 2012 r. Wówczas władze w Moskwie tłumaczyły to potrzebą wprowadzenia kontroli działalności osób lub organizacji, które jakoby reprezentują interesy obcych państw. Padała też argumentacja, że podobne prawo od dawna obowiązuje np. w USA. Ale Rosjanie, a zwłaszcza ci krytykujący Kreml, nie mieli wątpliwości co do rzeczywistych celów Władimira Putina.

Czytaj więcej

Borys Akunin: Tak, jesteśmy winni, że Rosja stała się potworem
Reklama
Reklama

Lista agentów zagranicznych szybko zaczęła się wydłużać, zwłaszcza po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę. Dzisiaj widnieje na niej ponad tysiąc osób, niezależnych NGO i mediów. Książki znanego rosyjskiego pisarza (mieszkającego obecnie w Londynie), Borysa Akunina, wycofano ze wszystkich księgarni po tym, jak trafił na listę „agentów” (podobnie jak Dmitrij Bykow, Aleksander Genis czy Jelena Prokaszewa). Nie oszczędzono też celebrytów i piosenkarzy, którzy za rządów Putina raczej nie wystąpią w Rosji. Wśród nich są Igor Bortnik (z legendarnego zespołu Bi-2), raper Oxxxymiron, Zemfira czy Monetoczka. Za śpiewanie piosenek tej ostatniej w Petersburgu niedawno zatrzymana została inna młoda piosenkarka – Diana Loginowa.

Rosyjskie Ministerstwo Sprawiedliwości nie oszczędziło nawet znanego artysty kabaretowego, Maksima Gałkina – męża królowej rosyjskiej estrady, Ałły Pugaczowej (która również zdecydowała się na opuszczenie Rosji, otrzymała obywatelstwo Izraela i przeprowadziła się na Łotwę). Trudno dzisiaj znaleźć niezależnego rosyjskiego dziennikarza, który nie widniałby na liście zagranicznych agentów. To samo dotyczy czołowych obrońców praw człowieka. Na liście agentów od dawna znajduje się np. badające zbrodnie stalinowskie stowarzyszenie Memoriał.

Czytaj więcej

„Jestem w połowie Polką”. Ałła Pugaczowa na emigracji uderza w Kreml

Osoby które widnieją na liście „agentów”, muszą co roku (organizacje – co kwartał) składać szczegółowe sprawozdanie ze swojej działalności, dochodów i wydatków do resortu sprawiedliwości. Pod każdym wpisem w sieci muszą zaznaczać, że są „agentami zagranicznymi”. Zamykają się przed nimi drzwi organów władzy państwowej, a ich działalność na terenie kraju jest mocno ograniczana. Wiele zostało doprowadzonych do bankructwa lub zmuszonych do ucieczki z Rosji.

Lew Ponomariow: za kratkami w Rosji przebywa około 5–6 tys. ofiar reżimu Putina

– Znam kobietę, którą uznano za „zagraniczną agentkę” i zmuszano do rozliczania się z zakupu tamponów w sklepie. Reżimowi chodziło o upokorzenie przeciwników. Osobiście całkowicie ignorowałem te wymogi i nie składałem żadnych sprawozdań, a później wyjechałem – mówi „Rzeczpospolitej” Lew Ponomariow, znany rosyjski dysydent i obrońca praw człowieka, mieszkający obecnie w Paryżu. Ma 84 lata i był wśród pierwszych w Rosji działaczy społecznych, których uznano za „agentów zagranicznych” i prześladowano z tego powodu. Trafiał do aresztu w wieku 77 lat i był karany grzywną. Dzisiaj już zdalnie broni praw człowieka w Rosji i jest związany z Memoriałem.

W latach 30. ubiegłego wieku Stalin masowo wsadzał do więzień kułaków. Czy byli więźniami politycznymi? A czy można nazwać więźniami politycznymi wieśniaków, którzy trafiali do łagrów za to, że zimą zbierali z pól resztki zboża, by nie umrzeć z głodu? To ofiary represji. Podobna sytuacja jest dzisiaj w Rosji Putina. Represje uderzają we wszystkich, którzy nie popierają wojny

Lew Ponomariow, rosyjski dysydent i obrońca praw człowieka

Reklama
Reklama

– Obecnie za kratkami w Rosji przebywa około 5–6 tys. ofiar reżimu Putina. Nie wszyscy z nich zostali uznani za więźniów politycznych. W latach 30. ubiegłego wieku Stalin masowo wsadzał do więzień kułaków (w ZSRR określano w ten sposób bogatych chłopów uznawanych za „wrogów klasowych” – red.). Czy byli więźniami politycznymi? A czy można nazwać więźniami politycznymi wieśniaków, którzy trafiali do łagrów za to, że zimą zbierali z pól resztki zboża, by nie umrzeć z głodu? To ofiary represji. Podobna sytuacja jest dzisiaj w Rosji Putina – mówi Ponomariow. – Represje uderzają we wszystkich, którzy nie popierają wojny – dodaje.

Czytaj więcej

Rosja: Gułag w nowoczesnym wydaniu

Politolog, który od lat gorąco popierał Władimira Putina, też trafił na listę „agentów”

Najwyraźniej samo deklarowanie poparcia dla Putina już nie daje w Rosji immunitetu przed represjami. W sierpniu resort sprawiedliwości wpisał na listę „zagranicznych agentów” prokremlowskiego politologa Siergieja Markowa, który od lat popierał działalność Władimira Putina i jego agresywną politykę wobec Ukrainy. W przeszłości był profesorem MGIMO (Moskiewski Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych) i prowadził nawet jedną z kampanii wyborczych Putina, będąc w wąskim gronie „mężów zaufania” rosyjskiego przywódcy. Swoją decyzję o wpisaniu Markowa na listę zagranicznych agentów resort tłumaczył tym, że politolog „rozpowszechniał nieprawdziwe informacje o decyzjach podejmowanych przez organy władzy publicznej Federacji Rosyjskiej oraz o prowadzonej przez nie polityce”.

– Wiem, jak to się stało, ale nie chcę tego komentować, by nie zostało to wykorzystane przez naszych wrogów. Wszyscy w Rosji wiedzą, że Markow jest patriotą Rosji i zwolennikiem Władimira Putina – komentuje krótko w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Markow.

Rosyjskie media sugerują zaś, że kluczem do zrozumienia sytuacji może być fakt, iż Markow w lipcu odwiedzał Baku i publicznie pochwalił prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa – w momencie nasilającego się konfliktu pomiędzy obydwoma krajami. Chwalący od wielu lat Kreml politolog nie jest osamotniony. Na liście „agentów” znalazł się we wrześniu „Z-bloger” (tak nazywają relacjonujących przebieg wojny prokremlowskich dziennikarzy) Roman Alechin. Resort sprawiedliwości uznał, że rozpowszechniał informacje „godzące w wizerunek żołnierzy sił zbrojnych Rosji”.

Polityka
Bułgaria - kolejna rewolta Pokolenia Z przeciw łapówkarstwu
Polityka
Wizja Trumpa czyli Putina
Polityka
Nowy skandal z udziałem szefa Pentagonu. Pete Hegseth do dymisji?
Polityka
Benin. Grupa wojskowych pojawiła się w telewizji, ogłosiła dymisję prezydenta
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Niemcy: Parlament za powiększeniem armii. Wprowadza dobrowolną służbę wojskową
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama