Henry Kissinger, który był sekretarzem stanu w latach 1973-77 za prezydentury republikanów Richarda Nixona i Geralda Forda, wygrał z wielką przewagą. Wskazała na niego aż jedna trzecia z biorących udział w badaniach 1615 specjalistów od spraw międzynarodowych w USA.
Następny w kolejności James Baker, który szefował Departamentowi Stanu w latach 1989-92 w administracji również republikańskiego prezydenta George'a Busha seniora, został uznany za najskuteczniejszego przez 17,7 proc. ankietowanych. Za nim uplasowały się dwie panie sekretarz stanu, obie z administracji prezydentów z Partii Demokratycznej, Madeleine Albright (1997-2001) i Hillary Clinton (2009-13) – obie ze wskazaniami 8,7 proc.
Fatalnie wypadł obecny sekretarz stanu John Kerry (zaledwie 0,3 proc. ekspertów uznało go za najskuteczniejszego. Wyniki sondażu (zwanego Ivory Tower, czyli Wieży z kości słoniowej) publikuje magazyn „Foreign Policy", który był jego współzleceniodawcą. Kissinger, pokojowy noblista, z którego opinią liczyło się wielu amerykańskich i nie tylko amerykańskich przywódców, wsławił się szczególnie osiągnięciami dyplomatycznymi związanymi z Azją Wschodnią, dzięki tajnym negocjacjom doprowadził do normalizacji stosunków USA z Chińską Republiką Ludową.
Azja Wschodnia jest też, jak wynika z sondażu, najważniejszym regionem dla polityki zagranicznej Ameryki (wskazało ją 40 proc. ankietowanych), jednak ma teraz znacznie mniejsze strategicznie znaczenie niż przed 20 laty (o to też pytano i taką odpowiedź zaznaczyły aż dwie trzecie biorących udział w sondażu ekspertów). Na drugim miejscu był i jest szeroko pojęty Bliski Wschód (z Afryką Północną, Iranem i Turcją).
Ale tu nastąpiła wielka zmiana – dziś jest to region kluczowy dla Ameryki według 37 proc. badanych, 20 lat temu – prawie cztery razy mniej. Nasz region (zwany Europą Wschodnią) wskazało ledwie 1 proc., Rosję i pozostałe kraje b. ZSRR (bez państw bałtyckich) – 5 proc.