– Mogę potwierdzić, że to prawda – powiedział w ubiegłym tygodniu sekretarz Blinken podczas wizyty na Grenlandii i spotkania z przedstawicielami duńskiego rządu oraz premierem wyspy Mute Egede.
Oświadczenie Blinkena zamknęło osobliwy rozdział w historii stosunków międzynarodowych USA. W sierpniu 2019 r. „Wall Street Journal" doniósł, że ówczesny prezydent Donald Trump zainteresowany był możliwością zakupu Grenlandii.
– Dania praktycznie jest w posiadaniu Grenlandii. My jesteśmy sprzymierzeńcami Danii, chronimy ten kraj jak zresztą dużą część świata. Stąd ten pomysł – mówił wówczas Trump, nazywając potencjalny zakup „dużą transakcją nieruchomościową".
Wyspa, na której mieszka zaledwie 56 tys. ludzi, przykuła jego uwagę bogactwem surowców naturalnych, w tym uranu i innych rzadkich pierwiastków. Grenlandia jest też strategicznie ważnym rejonem dla USA ze względu na Rosję i Chiny. Od 1941 r. na Grenlandii funkcjonuje amerykańska baza wojskowa zbudowana potajemnie w okresie II wojny światowej. Thule U.S. Air Force monitoruje przestrzeń powietrzną i zarządza czujnikami wczesnego ostrzegania.
Doniesienia o pomyśle prezydenta Trumpa odbiły się echem na całym świecie i stały się przedmiotem żartów. Przyjęty został chłodno zarówno przez mieszkańców wyspy, jak i duńskie władze. – Grenlandia nie jest na sprzedaż – powiedziała wówczas Mette Frederiksen, premier Danii. – Grenlandia nie jest duńska. Grenlandia należy do Grenlandii – dodała, określając pomysł jako „absurdalny".